Ekipa beniaminka objęła prowadzenie już w piątej minucie. Nico Schulz, mimo rozpaczliwej próby wślizgu, nie zdołał powstrzymać na prawej flance szarżującego Kaia Proegera, który dograł piłkę do Streliego Mamby. 25-latek dopełnił formalności i strzałem z najbliższej odległości pokonał Romana Buerkiego. Fani z Dortmundu uznali pewnie, że to mała wpadka, spowodowana chwilową dekoncentracją, a ich ulubieńcy zaraz ruszą do odrabiania strat. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy Mamba w 37. minucie skompletował dublet. Niemiec z łatwością wygrał pojedynek biegowy z Julianem Weiglem, po długim podaniu Sebastiana Vasiliadisa, po czym posłał piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą ekipa BVB otrzymała dwa kolejne ciosy. Pierwszym było trafienie Gerrita Holtmanna, drugim kontuzja najlepszego, do spółki z Marco Reusem, strzelca zespołu - Paco Alcacera, którego zastąpił na murawie Julian Brandt. Wcześniej boisko opuścił z urazem także Vasiliadis. Tuż po zmianie stron nadzieję Borussii dał Jadon Sancho, zdobywając gola z pola karnego po podaniu Achrafa Hakimiego, który przed drugą połową zastąpił na placu gry Schulza. Bramkę kontaktową zdobył w 84. minucie Axel Witsel. Wydawało się, że na tym skończą się popisy strzeleckie w tym spotkaniu, lecz w doliczonym czasie gry gola głową na wagę remisu zdobył Marco Reus. BVB zdołało więc uratować jeden punkt, lecz mimo wszystko można w tym przypadku mówić o sporej wpadce, która nie stawia trenera Favre’a i jego piłkarzy w dobrym świetle. Nie jest to także dobry prognostyk, przed środowym meczem na Camp Nou z Barceloną. TB Bundesliga - wyniki, terminarz, tabela