Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy "Lewy" potwierdza, że jest w kapitalnej formie strzeleckiej. W obecnym sezonie Bundesligi zdobył już 11 bramek, a w karierze ma ich już 213. W sobotę zrównał się z Manfredem Burgsmuellerem i razem z nim zajmuje czwarte miejsce w tabeli najlepszych snajperów Bundesligi. Polak przedłużył w sobotę serię meczów z golem na początku sezonu do siedmiu, a licząc wszystkie rozgrywki, strzelał gole w dziesięciu spotkaniach z rzędu. Hoffenheim w ostatnich latach był groźny dla wszystkich zespołów Bundesligi, przykładowo w 2017 roku dwukrotnie pokonał Bayern w Bundeslidze. W obecnych rozgrywkach spisuje się jednak zdecydowanie słabiej - zaczynając sobotni mecz, miał tylko pięć punktów, cztery strzelone gole i zajmował 12. miejsce. Bawarczycy od początku zdecydowanie ruszyli do ataku, ale bardzo szybko nadziali się na kontrę. Sargis Adamyan dostał prostopadłe podanie, lecz chociaż miał trzymetrową przewagę nad Jerome Boatengiem, to pozwolił się dogonić i zablokować strzał. Kolejne ostrzeżenie Bayern dostał już trzy minuty później, jednak tym razem sytuację uratował Niklas Suele, blokując strzał Ihlas Bebou. Goście niemal w komplecie bronili się ok. 25 metrów przed bramką i paraliżowali akcje faworytów bez względu na to, czy były przeprowadzane środkiem boiska, czy też skrzydłami. Nieudane były też próby przerzucenia piłki nad linią obrony Hoffenheim. Fani na Allianz-Arenie zerwali się z miejsc w 23. minucie, gdy Serge Gnabry trafił do siatki. Sędzia jednak gola nie uznał, bo asystujący Gnabry'emu Joshua Kimmich był na spalonym, gdy dostał piłkę od Roberta Lewandowskiego. Nieuznany gol rozdrażnił piłkarzy Bayernu. Już po chwili Gnabry dostał podanie piętą od "Lewego", ściął do środka, potężnie huknął, ale Oliver Baumann odbił futbolówkę. Był to dopiero pierwszy strzał Bawarczyków. Na kolejny nie trzeba było długo czekać, lecz Baumann powstrzymał Thiago, a następną dobrą okazję zmarnował Corentin Tolisso, który "wypalił" nad poprzeczką. Szturm Bayernu szybko osłabł, a goście mieli kolejną okazję na objęcie prowadzenia. Tym razem błąd popełnił Gnabry i Stefan Posch pędził z piłką na bramkę, mając przed sobą tylko bramkarza, ale oddał za słaby strzał, żeby pokonać Manuela Neuera. Krótko przed przerwą Bayern domagał się "jedenastki" po tym, jak w polu karnym padł Lewandowski. Sędzia uznał jednak, że faulu nie było. Bawarczycy słabo rozpoczęli drugą połowę, a goście atakowali coraz odważniej. W 54. minucie Tolisso chciał zakręcić kółeczko w środku boiska i stracił piłkę, rywale wyprowadzili kontrę i Sargis Adamyan precyzyjnym strzałem przy słupku pokonał Neuera. Trener Niko Kovacz musiał zareagować - w 60. minucie ściągnął Tolisso i Kingsleya Comana, a na murawę wbiegli Thomas Mueller i Ivan Periszić. Jeśli trener liczył, że błyskawicznie ożywią grę Bayernu, to się zawiódł. Mijały kolejne minuty, a kibice Bayernu nie mogli doczekać się celnego strzału ich zespołu w drugiej połowie. Niewiele brakowało, a byłoby 0-2, jednak Posch nie trafił do siatki. "Lewy" długo starał się wspierać kolegów w rozgrywaniu piłki. Głęboko się cofał, ale w końcu pokazał instynkt snajpera. Najpierw jego strzał zdołali zablokować rywale, kilka minut później - w drugiej próbie strzelił nad poprzeczką, a za trzecim razem wykorzystał idealną wrzutkę Muellera i główkował nie do obrony! Wydawało się, że gol Polaka będzie dla Bayernu impulsem do lepszej gry, a tymczasem Adamyan odzyskał prowadzenie dla Hoffenheim! Świetnie przyjął piłkę i, podobnie jak za pierwszym razem, kopnął ją do bramki między nogami próbującego interweniować Boatenga. Neuer i tym razem nie mógł nic zrobić. Piłkarze Hoffenheim skutecznie murowali bramkę i po ostatnim gwizdku arbitra mogli cieszyć się z sensacyjnego zwycięstwa. Mirosz Bayern Monachium - Hoffenheim 1-2 (0-0) 0-1 Sargis Adamyan (54.) 1-1 Robert Lewandowski (73.) 1-2 Sargis Adamyan (79.)