Stawka tego spotkania była wysoka. Przed tą kolejką Hoffenheim zajmowało trzecie miejsce z 58 punktami, natomiast Borussia miała o jeden mniej i była czwarta. Trzy pierwsze zespoły Bundesligi awansują do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a czwarta musi rywalizować w eliminacjach. Brych i jego asystenci mieli jednak wyjątkowo nieudany dzień. Serię błędnych decyzji rozpoczęło uznanie bramki Marco Reusa z ok. półtorametrowego spalonego w czwartej minucie. - Tego gola dortmundczycy wygrali w karty. Każdy wyraźnie widział, że był spalony. Chyba nie muszę tego szerzej omawiać... - powiedział na konferencji prasowej trener Hoffenheim Julian Nagelsmann. W 13. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Borussii za zagranie ręką obrońcy Hoffenheim Czecha Pavla Kaderabka, "nastrzelonego" przez Reusa. Do przewinienia rzeczywiście doszło, ale uwadze sędziów umknęło, że kilka sekund wcześniej gracz gospodarzy sam pomógł sobie ręką przyjmując piłkę i już wtedy akcja powinna zostać wstrzymana. Z tej pomyłki Brycha gospodarze nie skorzystali - Gabończyk Pierre-Emerick Aubameyang strzelił z 11 metrów obok słupka. Jednak w 45. minucie przyjezdni znów mieli powody do pretensji. Chorwat Andrej Kramarić znalazł się w sytuacji sam na sam ze szwajcarskim bramkarzem BVB Romanem Buerkim, ale arbiter użył gwizdka, ponieważ jego asystent niesłusznie dopatrzył się pozycji spalonej. Chwilę później w polu karnym gospodarzy przewracany był Sandro Wagner, ale sędziowie nie dopatrzyli się faulu Greka Sokratisa Papastathopoulosa. - W takim dniu jak dziś można mówić o prawach Murphy'ego. Mam wrażenie, że byliśmy lepszą drużyną, ale sędzia nie miał dobrego dnia - dodał 29-letni szkoleniowiec gości. Dyrektor sportowy "Wieśniaków" Alexander Rosen przypomniał sytuację z sezonu 2013/14, kiedy przeciwko jego zespołowi uznane zostało trafienie Stefana Kiesslinga z Bayeru Leverkusen, mimo że piłka do bramki wpadła przez... dziurę w siatce za słupkiem. Spotkanie prowadził wtedy... Brych. - Co mam powiedzieć? Próbowałem pocieszyć piłkarzy. Nie chcę tutaj niczego wyliczać, wszyscy widzieli, co się działo przez pierwsze 45 minut. Nie było choćby jednej decyzji, której nie podjęto przeciwko nam. Brakowało tylko, żeby ktoś wyciął dziurę w siatce podczas przerwy - ironizował Rosen na antenie telewizji Sky. Także szkoleniowiec gospodarzy Tuchel nie ukrywał, że może mówić o szczęściu. Jednocześnie pochwalił swój zespół, w tym Łukasza Piszczka, który rozegrał cały mecz. - To jasne, że skorzystaliśmy dziś na decyzjach sędziego. Ale od samego początku graliśmy znakomicie w obronie i to był klucz do zwycięstwa - ocenił. W 82. minucie Aubameyang zdobył bramkę - już całkowicie prawidłową - na 2-0, zrównując się z Robertem Lewandowskim na czele klasyfikacji strzelców Bundesligi z 28 golami. Hoffenheim odpowiedziało trafieniem Kramaricia z rzutu karnego cztery minuty później. Z ławki rezerwowych gości mecz obserwował Eugen Polanski. "W najgorszym razie błędy Brycha będą kosztować Hoffenheim ok. 30 milionów euro" - napisała agencja dpa. Ta drużyna ma tylko dwie kolejki, aby odrobić dwupunktową stratę do sobotniego rywala. Jeśli to się nie uda, będzie walczyć w eliminacjach Champions League, w których - jako debiutant - nie będzie rozstawiona. Zespół z Sinsheim może zatem trafić na silnego rywala, np. Manchester City, Sevillę czy Napoli. Jeśli przegra, wystąpi w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Bundesliga: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz