- Co wy jecie! Frytki? To katastrofa. Wybierzcie bataty. To będzie lepsze dla waszego zdrowia - z uśmiechem pouczał szwajcarski szkoleniowiec dziennikarzy, zajmujących się Borussią Dortmund podczas letniego zgrupowania w USA. Uczy zawodowców podstaw piłki nożnej W jego filozofii gry, ale i życia, nie ma przypadku. Wszystko ma znaczenie. Także dieta. To, za co sympatycznie zrugał dziennikarzy, wpaja na co dzień piłkarzom. We współczesnym sporcie niby to oczywistość, ale w praktyce różnie z tym bywa. Podobnie zresztą jak w podejściu do gry. Favre uważa, że trzeba pilnować każdego szczegółu. Indywidualna praca z piłkarzami jest dla szwajcarskiego szkoleniowca jednym z priorytetów. Nie ma znaczenia, że są zawodowcami i naukę techniki odbyli w szkółkach piłkarskich. Piłkarz jak trener powinien się uczyć całe życie. 22-letni francuski obrońca Borussii Abdou Diallo opowiadał jak szkoleniowiec wyjaśniał mu podstawy piłki nożnej. - Analizował ustawienie mojego ciała, sposób, w jaki powinienem biegać, kiedy i jak używać lewej nogi, a kiedy i jak prawej. Mówił o tym, z przejęciem i przywiązuje do tych rad ogromną wagę - opowiadał Diallo. Blerim Dżemali, którego Favre odkrył kiedyś w FC Zurich, a który zagrał 69 razy w reprezentacji Szwajcarii i dwa razy był na mistrzostwach świata wspominał, że trener uczył ich wykonywania odpowiednich ruchów, by właściwie ustawiać się na boisku. - I to działało - wspominał Dżemali. Delikatny jak szwajcarska czekolada? Nic z tych rzeczy 60-letniego szwajcarskiego szkoleniowca nazywają czasami filozofem futbolu, innym razem nauczycielem. Prowadząc zespół ma swoją ideę, którą realizuje. Czerpie wzory z najlepszych. W 1993 roku specjalnie przyjechał do Barcelony, żeby oglądać treningi prowadzone przez Johana Cruyffa. Wymienia go na pierwszym miejscu wśród swoich mistrzów. Za najlepszego obecnie trenera uważa Pepa Guardiolę, ale to przecież naturalny spadkobierca idei Cruyffa. Docenia to, co zrobił w pierwszych latach pracy w Arsenalu Arsene Wenger. Podczas Euro 2016 roku choć już był uznanym trenerem z bliska obserwował treningi prowadzone przez Joachima Loewa z reprezentacją Niemiec. Cały czas się uczy. W Nicei francuscy dziennikarze dostrzegli w jego gabinecie stosy płyt DVD. Podobno tak jest w każdym klubie, w którym pracuje. Favre, kiedy nie trenuje, ogląda przed długie godziny mecze piłkarskie. Śledzi, co wymyślają inni, by samemu coś wymyślić. Sprawia wrażenie miłego dla piłkarzy, brata-łaty. Oficjalny serwis Bundesligi napisał o nim, "że ma powierzchowność delikatną jak szwajcarska czekolada" i stąd takie wrażenie, ale potrafi być ostry i stanowczy. Gdyby pozwolił sobie wejść na głowę, nic by nie osiągnął w futbolu. Sukcesy w każdym klubie Późną wiosną, kiedy Borussia ogłosiła nazwisko nowego trenera, doskonale wiedziała kogo zatrudnia. Namawiała go do przyjścia do klubu rok wcześniej. Ale Favre był lojalny wobec poprzedniego pracodawcy - francuskiej Nicei. Z klubem z Lazurowego Wybrzeża zajął trzecie miejsce w Ligue 1. To był najlepszy wynik Nice od 41 lat. Klub ze średnim, choć stabilnym budżetem rywalizował z finansowymi mocarzami Paris Saint-Germain i AS Monaco. To nie jedyny taki przypadek w karierze Favre’a. Wszędzie, gdzie pracował, uzyskiwał rezultaty ponad stan. Nawet tam, gdzie zaczynał, w skromnym klubiku US Echallens, do dziś wspominają go jako czarodzieja i mówią o nim z nabożeństwem. Pracując - najpierw z 14- latkami i 17-latkami - dał się poznać jako trener z ogromną wiedzą i pasją. Nie dał po sobie znać, że czuje się rozgoryczony tym, że nagle musiał przerwać, z powodu ciężkiej kontuzji, karierę piłkarską. Odnalazł się w nowym zawodzie. W końcu dostał posadę trenera pierwszej drużyny. I od razu przyszedł sukces. Wprowadził Echallens do drugiej ligi. To do dziś największe osiągnięcie w historii tego małego klubu. W Szwajcarii pracował jeszcze w trzech klubach: Neuchatel, Servette Genewa i FC Zurich. W Neuchatel, jako dyrektor techniczny, zbudował podwaliny pod istniejący do dziś system szkolenia, oparty na wielkim zaufaniu do młodych zawodników i nastawieniu się na treningi techniczne, z piłką. Servette pod jego ręką zdobyło Puchar Szwajcarii i całkiem nieźle radziło sobie w Pucharze UEFA. FC Zurich jest do dziś modelowym przykładem na to, co potrafi zrobić Favre w klubie z drugiego szeregu. Z młodą drużyną, o przeciętnej wieku nieco ponad 21 lat, zdobył dwukrotnie mistrzostwo Szwajcarii. Ten schemat się powtarzał w Hercie Berlin, w Borussii Moenchengladbach, w Nicei, teraz w Borussii. Favre zapewnia klubom, w których pracuje, awans sportowy. Borussię Moenchengladbach objął, gdy była na ostatnim miejscu w tabeli. W kolejnym sezonie, niemal w takim samym składzie, zajęła czwarte miejsce. W sezonie 2014/15 jako jedyna w Bundeslidze pokonała Bayern Monachium Pepa Guardioli. Favre pokonał Guardiolę - swój wzór trenerski - jeszcze raz. Został uznany - po raz trzeci w karierze - najlepszym trenerem ligi niemieckiej. Piszczek ma mu wiele do zawdzięczenia Szwajcar widzi w piłkarzach więcej niż inni. Wyciska ze średniej klasy piłkarzy maksimum umiejętności, ale niczym położna, potrafi jak mało kto wyjść na świat ukrytym talentom, a zawodnikom po przejściach wrócić na właściwe tory. W Zurichu Favre’a debiutował 69-krotny reprezentant Szwajcarii Blerim Dżemali. Miał 19 lat, kiedy trener powierzył mu opaskę kapitana zespołu. W Moenchengladbach Favre pozwolił zadebiutować w Bundeslidze 18-letniemu Marc-Andre ter Stegenowi. Pod jego okiem rozkwitł w tym klubie talent Marco Reusa. Thomas Kramer został mistrzem świata w 2014 roku. Nicea radziła sobie tak dobrze, bo piłkarze, którzy byli dotychczas w klubie, nagle okazali się zawodnikami wysokiej klasy. Napastnik Allasane Plea, który u Favre’a zaczął strzelać bramkę za bramką został sprzedany latem do Borussii Moenchengladbach za 23 miliony euro, a przed miesiącem zadebiutował w reprezentacji Francji w meczu z Urugwajem. Szwajcar udobruchał Mario Balotellego. Wzbudził tym podziw wśród trenerów na całym świecie. Włoch powiedział, że Favre to jeden z trzech najlepszych trenerów, z którymi pracował. Pozostała dwójka to Jose Mourinho i Roberto Mancini. O genialnej intuicji i rozpoznawaniu możliwości piłkarzy przez 60-letniego szkoleniowca przekonał się Łukasz Piszczek. W Hercie Berlin reprezentant Polski był napastnikiem. Favre zrobił z niego prawego obrońcę. To była jedna z najbardziej kluczowych decyzji w karierze wychowanka LKS Goczałkowice. Młodość w ofensywie W Borussii Dortmund Favre wciela w życie swoją trenerską filozofię. Obdarza pełnym zaufaniem młodych zawodników. 18-letni Anglik Jadon Sancho zagrał we wszystkich spotkaniach Bundesligi, strzela, asystuje. W obronie grają 22-letni Diallo i rok starszy reprezentant Szwajcarii Manuel Akanji. Szansę dostają również 19-letni Francuz Dan-Axel Zagadou i 20-letni Marokańczyk Achraf Harikimi. W ataku obok rewelacyjnego Hiszpana Paco Alcacera coraz lepiej radzi sobie 20-letni Duńczyk Jacob Larsen. Szwajcar jak zwykle wydobywa też rezerwy od doświadczonych zawodników: Reusa, Piszczka, Axela Witsela. W 13. kolejkach Bundesligi klub z Zagłębia Ruhry zdobył 37 goli. Jest liderem. Borussia Favre’a gra ofensywnie, ale szwajcarski trener zawsze powtarza, że nastawienie na atak nie wynika tylko z chęci zwycięstwa - pozwala w trudnych chwilach piłkarzom czerpać radość. Taką Borussię, tak grające zespoły, zawsze chętnie chce się oglądać. Olgierd Kwiatkowski