Bundesliga: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Młodego Anglika niespodziewanie zabrakło w kadrze BVB na starcie z liderem Bundesligi - Borussią Moenchengladbach. Ekipa z Dortmundu pokonała imienniczkę 1-0 po golu Marco Reusa. Okazało się, że Sancho wrócił do klubu z niemal 24-godzinnym opóźnieniem. Nie było to pierwsze spóźnienie piłkarza. Trener Lucien Favre nie chciał komentować sprawy i stwierdził, że to wewnętrzne kwestie klubu. Więcej miał do powiedzenia dyrektor klubu Michael Zorc. - Jadon jest przyzwoitym chłopakiem, bardzo go lubię, wciąż się uczy, a czasem może sprawdza granice. Dlatego musimy je wyznaczać - skomentował Zorc. Niemieckie media twierdzą, że Sancho nie tylko został karnie odsunięty od drużyny przed meczem Borussią Moenchengladbach, ale dodatkowo zapłaci 100 tys. euro, a w sobotni poranek musiał odbyć dodatkowy trening i przez godzinę biegał w deszczu. - W zespole obowiązują jasne zasady, niezależnie od tego, czy ktoś nazywa się Witsel, Reus czy Sancho. Trener i dyrektor sportowy zdecydowali, że Jadon nie wystąpi w meczu. Temat zamknięty - skomentował pomocnik Borussii Axel Witsel. Odsunięcie od gry zawodnika wycenianego na 100 mln euro (źródło Transfermarkt), który w siedmiu spotkaniach Bundesligi strzelił trzy gole, a sześć kolejnych wypracował, nie było łatwą decyzją dla władz klubu. Z drugiej jednak strony szefowie BVB wielokrotnie podkreślali, że będą ostro reagować na łamanie obowiązujących zasad. Są na tym punkcie szczególnie wyczuleni po buntach Pierre'a-Emericka Aubameyanga i Ousmane Dembele, którzy celowo łamiąc klubowy regulamin, próbowali wymusić na szefach Borussii wydanie zgody na odejście do innych klubów. Sancho powinien znaleźć się w składzie Borussii na środowy mecz z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów. MZ Grupa F Ligi Mistrzów - zobacz szczegóły