Intensywny koniec roku w Bundeslidze dobiega końca. W 17. kolejce kibic obejrzą szlagier jesieni, starcie lidera z wiceliderem, czyli pojedynek Dortmundu z Moenchengladbach. Obie Borussie grają na początku sezonu 2018/2019 świetnie, obie zdystansowały Bayern Monachium i mają chrapkę na mistrzostwo. Dortmundczycy we wtorek złapali zadyszkę, przegrali 1-2 w Duesseldorfie, Źrebaki z kolei pokonały 2-0 Nuernberg i odrobiły trzy "oczka". Początek spotkania toczył się pod dyktando miejscowych, którzy w swoim stylu "siedli" na rywala i szukali okazji do zdobycia prowadzenia. BMG dobrze się broniło, a szczególną opieką otoczono trio Reus - Alcacer - Sancho. W 20. minucie ten pierwszy mógł zdobyć prowadzenie dla Dortmundu, ale Sommer kapitalnie obronił uderzenie. W odpowiedzi szczęścia próbował Hazard, jednak nie był w stanie zaskoczyć Buerkiego. Dortmund szukał gola, ale stracił snajpera. Alcacer w 30. minucie zgłosił uraz, długo był opatrywany, aż medycy zdecydowali, że nie dokończy meczu. Lider strzelców Bundesligi szlagieru nie będzie wspominał dobrze, szansę dostał za to Goetze, bohater MŚ z 2014 roku. Jego ekipa cały czas nacierała, cały czas szukała prowadzenia, za to Źrebaki grały ostrożnie w obronie, spokojnie i czekając na kontrę. Tę jedną i jedyną, która dałaby bezcenne zwycięstwo na terenie lidera. Wszystko zdawało egzamin do 42. minuty meczu. BMG odważniej ruszyło na połowę rywala, straciło piłkę w środku pola, a Raphael od razu podał ją na lewo, gdzie ruszył skrzydłem Reus. Ten zgrał w polu karnym rywali do Goetze, który zaraz na prawej flance znalazł Sancho. Rewelacyjny 18-latek zakręcił obrońcą, ruszył do linii końcowej i strzałem z ostrego kąta umieścił piłkę między bramkarzem, obrońcą i słupkiem. Strzał był mocny, piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Pierwsza połowa jeszcze się nie skończyła, a Christoph Kramer wyrównał na 1-1. Szybką akcję Gladbach pomocnik wykończył strzałem z bliska. Sytuacja była kontrowersyjna, bo powtórki pokazały, że Niemiec przyjął sobie w polu karnym gospodarzy piłkę ręką. Sędzia Felix Zwayer skonsultował się z wozem VAR, nie zdecydował na samodzielne sprawdzenie akcji, tylko bramkę uznał. Dortmundczycy nie kryli zdziwienia, ale nie mieli wyjścia. Po przerwie znów musieli postarać się o odzyskanie prowadzenia w meczu. BVB szybko wzięła sobie to do serca i po przerwie wściekle atakowała, aż w 54. minucie nie nadarzyła się okazja do kontry. Goetze uciekł na prawej flance, głęboko zagrał w pole karne, a tam Reus wślizgiem wykończył akcję. 2-1. I znów Źrebaki odważniej ruszyły do ataku, znów musiały odrabiać straty i szukać wyrównania. Dortmund miał zaś okazję do gry z kontry, co przy błyskotliwych skrzydłowych było wielkim atutem BVB. W 65. minucie po jednym z szybkich ataków miejscowi zyskali rzut wolny. Reus ustawił piłkę, kropnął aż miło, ale Sommera ocalił słupek. Ataki przyjezdnych nie dawały efektu, nie musiał interweniować Buerki, bo obrona BVB pracowała na wysokich obrotach. Gladbach do końca spotkania szukało luki w defensywie Dortmundu i wyrównania, jednak biło głową w żółto-czarny mur. 81365 widzów zgromadzonych na Signal Iduna Park czekało na trzeciego gola, albo na końcowy gwizdek sędziego Zwayera. Ten wreszcie zakończył starcie, liderujące BVB znów ma dziewięć punktów przewagi nad drugą BMG. Trzeci Bayern Monachium również traci dziewięć "oczek" do lidera, ale w sobotę gra jeszcze z piątym w lidze Eintrachtem we Frankfurcie. KG