Bundesliga - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę Borussia Dortmund jest liderem Bundesligi i podejmuje w sobotę Bayern w "Der Klassiker" jako cichy faworyt. Dlaczego? Bo ma cztery "oczka" zapasu nad odwiecznym rywalem, a do tego gra zdecydowanie ciekawszą i skuteczniejszą piłkę niż mistrz Niemiec. Bayern od początku sezonu gra nierówno, gubi punkty i pierwszy raz od sześciu lat w Dortmundzie występuje nie jako lider, ale jako ekipa, która ściga przewodzących w Bundeslidze rywali. BVB, w razie zwycięstwa, ucieknie Bawarczykom na siedem punktów przewagi i być może rozpocznie marsz po tytuł. Bayern chciał wygrać, by zmniejszyć straty do dortmundczyków i włączyć się w rywalizację o pozycję lidera jeszcze przed końcem rundy jesiennej. Bayern od pierwszych minut rzucił się do ataku i już w 2. minucie Robert Lewandowski wpadł w pole karne i szukał okazji do oddania strzału, ale został powstrzymany przez Manuela Akanjiego. Chwilę później uderzał Serge Gnabry, jednak został zablokowany. W odpowiedzi Borussia próbowała szybkiej kontry, ale niepotrzebnie piłkę stracił Jadon Sancho. Bawarczycy to z lewej, to z prawej flanki budowali szybkie akcje w ataku, a brylował Franck Ribery. W 5. minucie wpadł z piłką w pole karne, ale został jej pozbawiony przez defensorów. BVB czekała na okazje do kontr i w ten sposób próbowała szybko atakować mistrzów Niemiec. W 10. minucie powinno być 1-0, bo gospodarze wyszli do kontry we trzech i kapitalną okazję miał Marco Reus. Uderzył jednak zbyt lekko, wprost w Manuela Neuera, który pewnie złapał piłkę i ocalił Bayern. Ekipa Niko Kovaca błyskawicznie skontrowała, w polu karnym upadł "Lewy", który zderzył się z Julianem Weiglem. Polak domagał się podyktowania jedenastki, sędzia nie zareagował, za to kibice wybuczeli i wygwizdali byłego napastnika BVB. I tak było już do końca meczu, gdy tylko Polak był przy piłce. Tymczasem kolejna kontra Borussii rozerwała defensywę Bawarczyków i musiał ratować ich Neuer, który uprzedził Sancho. Pod drugą bramką najpierw niecelnie strzelał Ribery, po chwili zablokowany został Gnabry i zegar na Signal Iduna Park wskazał 20. minutę szlagieru. Bayern nacierał, sporo wiatru robił na lewej flance Ribery, a Piszczek przeżywał ciężkie chwile. Po akcji Francuza z lewej strony piłka trafiła do środka, potem na prawo, aż Gnabry wrzucił ją idealnie przed bramkę BVB, gdzie Lewandowski precyzyjnym strzałem głową otworzył wynik, ku zaskoczeniu defensorów Borussii. Stracony gol odebrał sporo pewności siebie ekipie gospodarzy, próbowali ataków Sancho i Reus, ale ofiarnie grający w obronie Bawarczycy nie pozwalali rywalom na rozwinięcie skrzydeł. I sami starali się kąsać, jak Ribery, który w 33. minucie mocno uderzył na bramkę Borussii i sprawił tym sporo problemów Marwinowi Hitzowi. Bayern kontrolował grę, umiejętnie rozbijał ataki rywali i szukał luki w ich defensywie. Młoda ekipa Luciena Favre'a coraz śmielej atakowała, coraz bliżej była bramki Neuera i tylko brutalne faule z obu stron psuły widowisko. Najpierw Akanji ostro wyciął "Lewego", po chwili Mats Hummels równo z trawą wyciął Mario Goetze, nie było pardonu dla kolegów z klubu i reprezentacji. Nie było też do końca pierwszej połowy bramek, Bayern po trafieniu Lewandowskiego prowadził z Borussią na jej terenie 1-0. Druga odsłona rozpoczęła się od natarcia dortmundczyków i bramki na 1-1. Marco Reus wpadł w pole karne rywali, tam ruszył do niego Manuel Neuer i kapitan BVB padł jak ścięty. Doszło do kontaktu z golkiperem Bayernu, być może ten nie faulował, ale pan Manuel Grafe wskazał na "wapno" i swojej decyzji nie zmienił. Reus ruszył tedy do piłki i mocnym strzałem pokonał kolegę z kadry, doprowadzając do remisu. Bawarczycy odpowiedzieli bardzo szybko i błyskawicznie odzyskali prowadzenie. Trio Joshua Kimmich - Serge Gnabry - Thomas Mueller rozegrało świetnie piłkę na prawej flance, ten pierwszy wreszcie dośrodkował przed bramkę, gdzie Lewandowski z zimną krwią wykończył akcję. Tym razem to piłkarze BVB protestowali, że był spalony, ale sędzia bramki nie anulował. I znów zagotowało się pod bramką mistrzów Niemiec, a do remisu powinien doprowadzić Reus. Zagapili się defensorzy Bayernu, Reus został z piłką sam oko w oko z Neuerem i uderzył bez namysłu. Piłka minęła bramkarza przyjezdnych, ale w ostatniej chwili wybił ją z linii bramkowej Kimmich, który ocalił zespół. Zaraz po tej akcji na murawę wszedł Paco Alcacer, najlepszy strzelec BVB i szybko mógł udowodnić, że siedem goli w tym sezonie Bundesligi to nie przypadek. Piłkę stracił Mats Hummels, pognał na bramkę Sancho, wycofał do Hiszpana, a ten miał przed sobą tylko Jerome Boatenga i miast uderzać, zaplątał się w drybling i zaprzepaścił stuprocentową okazję. W międzyczasie trzeciego gola strzelił Lewandowski, ale sędzia go nie uznał, bo kapitan polskiej kadry był na pozycji spalonej. Do końca spotkania pozostało mniej niż pół godziny, piłkarzom Borussii musiało się spieszyć, ale znów chybił ze świetnej pozycji Reus. W 65. minucie dostał piłkę w polu karnym i uderzył obok bramki. Ale chwilę później wyregulował już celownik bez zarzutu. Prawą flanką urwał się rywalom Łukasz Piszczek, zagrał w pole karne, a tam Reus - mimo asysty trzech rywali - oddał strzał z pierwszej piłki i po raz drugi w sobotę pokonał Neuera. Asysta Polaka i drugie trafienie kapitana BVB dało impuls do ataku ekipie lidera Bundesligi, Bayern tym razem czyhał na kontry. I nie doczekał się, bo Borussia skorzystała ze słabej gry defensywnej piłkarzy Niko Kovaca. W głównej roli wystąpił Paco Alcacer, który po kapitalnej akcji Sancho i podaniu na połowę rywali, pognał samotnie na bramkę rywali, minął Neuera i zimną krwią wpakował piłkę do siatki. Mistrzowie Niemiec stracili trzy gole po zmianie stron i przegrywali kwadrans przed końcem 2-3 na Signal Iduna Park. Bayern ruszył gonić wynik, ale tym razem miejscowi udanie i dość szczęśliwie się bronili. Reus był blisko bramki... samobójczej, po chwili Piszczek wyręczył Hitza, który pewnie spisywał się między słupkami. Lewandowski został skutecznie odcięty od podań, więc w 81. minucie na pomoc Niko Kovac wpuścił Sandro Wagnera. Do końca spotkania grający dwoma napastnikami Bayern nie stworzył dogodnej okazji pod bramką BVB. Miejscowi kontrowali, ale robili to dosyć chaotycznie i nie zapominali o zabezpieczeniu tyłów. I tak do 95. minuty, do momentu, w którym znów na listę strzelców wpisał się "Lewy". Polak kapitalnym strzałem piętą wpakował piłkę do siatki, ale sędziowie nie uznali bramki. Lewandowski znalazł się na pozycji spalonej i nie ocalił Bayernu. Dosłownie po chwili Manuel Grafe zakończył 99. "Der Klassikera". Tym razem zwycięskiego dla Dortmundu. Dzięki wygranej Borussia Dortmund nie tylko umocniła się na czele ligowej tabeli, ale też powiększyła przewagę nad trzecim Bayernem Monachium, który traci do odwiecznego rywala już siedem punktów. Drugą lokatę zajmuje rewelacja sezonu, Borussia Moenchengladbach, która ma cztery "oczka" mniej niż BVB i o trzy więcej od mistrzów Niemiec. Borussia Dortmund - Bayern Monachium 3-2 (0-1)Bramka: Marco Reus (49-karny, 67), Paco Alcacer (74) - Robert Lewandowski (26, 53)