Po udanym początku sezonu pod wodzą nowego trenera - Niko Kovacza, nastroje w Monachium szybko się popsuły. Bawarczycy zaledwie zremisowali z Augsburgiem 1-1, a potem przegrali z Herthą Berlin 0-2, zremisowali z Ajaksem Amsterdam 1-1 w Lidze Mistrzów, i dostali lanie od Borussii Moenchengladbach 0-3. Kryzys ekipy mistrza Niemiec przez tygodnie był głównym tematem sportowych mediów naszego zachodniego sąsiada, a atmosfera wokół drużyny zgęstniała do tego stopnia, że szefowie Bayernu zwołali specjalną konferencję, na której wydali wojnę dziennikarzom. Po przerwie na mecze reprezentacji Bayern wrócił na zwycięską ścieżkę. Najpierw pokonał w Bundeslidze VfL Wolfsburg 3-1, a we wtorek odniósł cenne zwycięstwo z AEK w Atenach 2-0 w Lidze Mistrzów. Wielki udział w obu zwycięstwach miał Robert Lewandowski. Polski napastnik strzelił dwa gole i zaliczył asystę w meczu z "Wilkami", a we wtorek zdobył kolejną bramkę w Lidze Mistrzów. "Bild" docenił postawę Polaka i podkreślił, że wyniki Bayernu są teraz uzależnione od jego goli, jak nigdy. Ma na to wpływ słaba dyspozycja innych ofensywnych piłkarzy: Thomasa Muellera, Francka Ribery'ego i Arjena Robbena. "Bild" pisze, że brak odpowiedniego wsparcia od kolegów zwiększa presję na "Lewego". - Przywykłem już do tego, że stawia się mnie pod presją i oczekuje gry na najwyższym poziomie - właśnie tego wymaga ode mnie klub i ja także. Potrafię sobie z tym poradzić - niemiecka gazeta cytuje "Lewego". Lewandowski przekonywał, że bardzo dobrze czuje się w Monachium i robi co może, aby zespół odnosił zwycięstwa. Podkreślił jednak, że do tego konieczna jest wspólna praca całego zespołu. - Ciągle chodzi o drużynę. Każdy ciężko pracuje, żeby odnieść sukces. Nie chodzi tylko o mnie. Bayern to nie tylko Robert Lewandowski - powiedział kapitan reprezentacji Polski. Zobacz szczegóły z Bundesligi MZ