Na początku roku Francuz pochwalił się na swoim profilu filmem z restauracji, w której zamówił stek ze złotą panierką. Koszt - 1,2 tys. euro. W komentarzach pod postem piłkarz został wielokrotnie skrytykowany. Nie zdołał opanować nerwów i na krytykę odpowiedział stekiem wyzwisk: "Zacznijmy od tych zazdrosnych hejterów, którzy zostali spłodzeni przez dziurawy kondom. P.... ć wasze matki, babcie i wszystkich z drzewa genealogicznego. Nie jestem nikomu nic winien. Mój system jest głównie zasługą Boga, mnie i moich współpracowników". Bayern Monachium już zapowiedział, że surowo ukarze swojego zawodnika. "Użył słów, które my w Bayernie nie akceptujemy i których Franck jako modelowy piłkarzy Bayeru nie powinien używać" oznajmił dyrektor sportowy klubu Hasan Salihamidzić. Dodał, że wysokość kary będzie bardzo wysoka. 300 przewinień w cztery lata Kolejny wybryk Ribery’ego wcale nie dziwi. 35-letni piłkarz przyzwyczaił, że nie ma żadnych hamulców w kontakcie z otoczeniem. Kiedy ktoś mu nadepnie na odcisk, obraża się, znieważa oponenta, szuka łatwych usprawiedliwień własnych czynów. Ciągnie się to już od dzieciństwa. Pochodzi z północy Francji, z Boulogne-sur-Mer. Wychował się w koszmarnym blokowisku, w jednej z najbardziej podłych dzielnic portowego miasteczka. Nie uczył się, grał w piłkę, wyrósł na ulicy, był słabo uspołeczniony. W solidnej akademii piłkarskiej Lille (tam m.in. wychował się Eden Hazard) mimo że przejawiał ogromny talent, trenerzy nie wytrzymali z nim długo. W czasie krótkiego blisko czteroletniego pobytu w szkółce wychowawcy odnotowali ponad 300 przewinień nastoletniego Ribery’ego. Upomniano bądź ukarano go 250 razy! Kompletnie nie przykładał się do nauki. Czara goryczy się przelała, gdy pobił dziewczynkę i złamał jej rękę. Rodzice poszkodowanej wnieśli skargę. Przyszły piłkarz Bayernu został wyrzucony ze szkółki. Kiedy Ribery dorósł, stał się gwiazdą. Wyznał, że w kontaktach rówieśnikami musiał być twardy, bo był napiętnowany. W wieku dwóch lat uczestniczył w wypadku samochodowym. Wyszedł cało, ale na twarzy zostały blizny. Koledzy, koleżanki nie byli wyrozumiali. Nazywali go "Frankensteinem", "Quasimodo", szydzili z niego na każdym kroku, przy każdej okazji. Piłka nożna była dla niego ucieczką od świata szyderców. Lekarstwem na szyderstwa była również przemoc wobec rówieśników. Piłkarski geniusz Jak na tak ogromną skalę talentu, kariera Ribery’ego toczyła się więc w nietypowy sposób. Po skończeniu wieku juniora jeszcze przez kilka lat był amatorem, grał w małych klubach - Boulogne, Ales, Brest. Ustabilizował się dopiero w FC Metz. W klubie z Lotaryngii porównywano go do mistrza świata z 1998 roku, wychowanka Metz, a później gracza Arsenalu Londyn Roberta Piresa. Wyrobił sobie markę, dostał powołanie do reprezentacji młodzieżowej. Pół roku wystarczyło by przeszedł do Galatasaray Stambuł, krótko później kupił go Olympique Marsylia, a po dwóch latach został sprzedany do Bayernu Monachium. Nie podlega dyskusji, że był i jest piłkarskim geniuszem. Osiem razy zdobył mistrzostwo Niemiec, uznawany był najlepszym piłkarzem Bundesligi. Z reprezentacją Francji sięgnął w 2006 roku po wicemistrzostwo świata. Francuzi chętnie widzieli go jako nowego Zidane’a. Zadebiutował w kadrze wchodząc za "Zizou". Tę zmianę potraktowano niczym symbol. Głupoty, które go zabiły Ale tej reprezentacji i samej Francji Ribery przysporzył więcej wstydu niż laurów. Szybko okazał się tym aroganckim Franckiem nie liczącym się z jakimikolwiek zasadami i wartościami. Jeszcze przed mistrzostwami świata w 2010 roku wybuchła afera z nieletnią prostytutką Zahią Dehar. Ribery wypatrzył ją z kolegami w paryskiej dyskotece. Zapraszał nawet do Monachium na swoje urodziny. Wraz z Karimem Beznzemą został oskarżony w sprawie o seks z nieletnią. Groziły mu trzy lata więzienia. Adwokaci udowodnili, że obaj zawodnicy nie mieli świadomości współżycia z nieletnią. Zahia Dehar miała ich celowo wprowadzić w błąd. Prokuratura odstąpiła od zarzutów. Sprawa miała jednak inny wymiar. Popsuła atmosferę wokół i w reprezentacji Francji. Ribery stał się nieformalnym przywódcą kadry. To nie mogło się dobrze skończyć. Nie dorósł do tej roli. Mało tego, że mundial w RPA "Trójkolorowi" przegrali z kretesem, ale pokłócili się, wybuchł bunt przeciw trenerowi, doszło do strajku - piłkarze odmówili wyjścia z autobusu na trening przed meczem. Ribery’ego, który był wicekapitanem, obarczono odpowiedzialnością za bunt. Przez specjalną komisję związku został ukarany karą zawieszenia na trzy mecze. Po latach przyznał, "że wiele głupot, które zrobił po drodze, zabiły go w 2010 roku...". Od czasu tego turnieju Ribery stał się we Francji przeklętym piłkarzem, choć jeszcze kilka razy zanotował kilka niezłych występów. Pobity dziennikarz Do dziś ukazało się kilka biografii piłkarza. Niektóre z nich były dla niego niewygodne. Wraz z adwokatami zabiegał o wstrzymanie druku. Tytuły były wielce mówiące: "Ukryta twarz Francka Ribery", "Niezrozumiały Franck Ribery". Jest strasznie czuły na swoim punkcie. Nie znosi krytyki. Przekonał się o tym niedawno dziennikarz BeIN Sport Patrick Gouillou. Komentator Bundesligi na Francję został uderzony przez piłkarza. Byłoby gorzej, ale od dalszych rękoczynów powstrzymali Ribery’ego znajdujące się w pobliżu osoby. Zawodnik po interwencji klubu przeprosił dziennikarza. Nie został nawet ukarany. Francuscy dziennikarze zarzucają mu, że Ribery od dawna nienawidzi Francji. Rzadko pojawia się w ojczyźnie. Jakby to dziwnie dziś nie brzmiało przejście na islam miało być odcięciem się od francuskich korzeni. Były reprezentant Francji ciągle myśli o przyjęciu niemieckiego obywatelstwa. Mówi się o nim, "że jest bardziej niemiecki od Niemców, bardziej bawarski od Bawarczyków." Niemcy wiele mu bowiem przez lata wybaczali. W czasie "afery Zahii" w klubie okazali mu bezwarunkowe wsparcie. On w ramach rewanżu często odwiedzał w więzieniu Uli Hoenessa. Dyskretnie załatwili sprawę pobicia dziennikarza. Ale złoty stek jest trudny do przełknięcia dla klubu, kibiców. Sprawą zajęły się nawet poważne media z całego świata. Lewicowa francuska gazeta "Liberation" przy okazji przypomniała słowa byłego francuskiego prezydenta François Hollande o piłkarzach reprezentacji: "że piłkarze powinni wzmacniać swoje mózgi, bo bardzo często okazuje się, że ogromne pieniądze zaczynają zarabiać źle wykształceni, zupełnie do tego nieprzygotowani młodzi ludzie.". Olgierd Kwiatkowski