Kovacz od dłuższego czasu stąpał po kruchym lodzie, aż w końcu miarka przebrała się po kompromitującej porażce 1-5 z Eintrachtem Frankfurt. Tego już było za wiele dla władz Bayernu i przygoda Chorwata z Bawarczykami, która zaczęła się 1 lipca 2018 roku, dobiegła końca. Tym samym Kovacz nie dostał szansy wypełnienia kontraktu, który obowiązywał do 30 czerwca 2021 r. Zespół przynajmniej w najbliższych dwóch meczach, niezwykle ważnych dla mistrzów Niemiec, poprowadzi jego były asystent Hansi Flick. W środę Bayern w Lidze Mistrzów zmierzy się z Olympiakosem Pireus, a w sobotę rozegra hit Bundesligi z Borussią Dortmund. W tej chwili trwają usilne zabiegi, aby stery zespołu oddać w ręce fachowca, z którym Bayern znów odzyska styl i zacznie prezentować się tak, aby pragnienie podboju LM ponownie nie okazało się marzeniem ściętej głowy. Niemiecki "Bild", który jako pierwszy - jeszcze przed oficjalnym komunikatem klubu z Monachium - ogłosił, że Kovacz żegna się z Bayernem, teraz przedstawia krótką listę trzech trenerów, pożądanych przez szefostwo z Bawarii. Okazuje się, że najbardziej "gorącym" kandydatem jest szkoleniowiec Ajaksu Amsterdam, Erik ten Hag. 49-letni Holender wykonuje świetną prace w swoim klubie, ma wizję gry i potrafi ją realizować, a jego atut jest jeszcze jeden: w latach 2013-15 już pracował w Bayernie, ale wtedy zdobywał szlify w drugim zespole. Teraz miałby okazję potwierdzić, że jest fachowcem najwyższej próby. Szkopuł w tym, że ten Hagowi wcale nieśpieszno, by z dnia na dzień zmieniać pracodawcę. Holender ma jeszcze do wykonania konkretny plan z Ajaksem i do końca sezonu zamierza, co zresztą już powiedział publicznie, pozostać w Amsterdamie. Jednak niewykluczone, że po sezonie ten były obrońca chętnie podejmie się nowej misji już w Monachium. W tej sytuacji obecnie najwyższej stoją akcje byłej legendy na ławce Arsenalu Arsena Wengera i dyrektora sportowego RB Lipsk, Ralfa Rangnicka. Z tej dwójki, według wieści z Niemiec, lepszą opcją na przejściowy, ale trudny okres, ma być zatrudnienie bezrobotnego Wengera. O pozytywach, płynących z wariantu powierzenia drużyny 70-letniemu Francuzowi, pisze reporter "Sport Bild", Raimund Hinko. - Warto zastanowić się, czy zespół na okres przejściowy nie potrzebuje rygorystycznego ojca, (z Flickiem ponownie w roli asystenta), który jest jednocześnie łagodny i pełen poczucia humoru. Po 22 latach pracy w Arsenalu Wenger jest do wzięcia dobrze wypoczęty po rocznej przerwie. To po prostu szanowana osoba, która "patrzy na zawodnika z odległości 1,90 metra" - dowodzi reporter. AG