Bawarczycy do spotkania przystępowali po triumfie w meczu Ligi Mistrzów z Dynamem Kijów (2-1), pieczętującym ich pierwsze miejsce w grupie. Jednocześnie - ostatnim spotkaniem na krajowym podwórku była zaskakujaca porażka z FC Augsburg (1-2) która sprawiła, że dystans dzielący liderującą drużynę Juliana Nagelsmanna od kolejnych drużyn niebezpiecznie się skurczył. Miejsca na kolejną wpadkę nie było.Dlatego kibice Bayernu musieli przeżyć niemały szok, gdy już na początku spotkania Arminia stworzyła sobie piekielnie groźną sytuację. Prowadzenie gościom mógł dać Fabian Klos, który jednak został zablokowany przez interweniującego Benjamina Pavarda. Potem do głosu doszedł faworyt, który kompletnie zdominował wydarzenia na boisku. Swoje szanse mieli między innymi Kinglesy Coman, Thomas Mueller i Lewandowski (jego uderzenie po rykoszecie przeszło obok słupka), ale żaden z nich nie był w stanie dać ekipie z Monachium prowadzenia.W końcówce pierwszej części gry ponownie zrobiło się gorąco pod bramką Bawarczyków. W sytuacji "sam na sam" z Manuelem Neuerem znalazł się Masaya Okugawa. Golkiper obronił jego próbę, a po chwili arbiter i tak orzekł jednak, że Japończyk znalazł się na pozycji spalonej. Bayern bez gola w pierwszej połowie Po zmianie stron utrzymywała się przewaga Bayernu, z której jednak niewiele wynikało. W 49. minucie ładną akcję przeprowadziła trójka Sane-Mueller-Lewandowski, ale drugi z wymienionych w jej efekcie nie zdołał nawet oddać strzału. Osiem minut później niecelnie uderzał Sane. 25 minut przed końcem spotkania ekipa Nagelsmanna wciąż nie mogła się pochwalić celnym uderzeniem w drugiej połowie. Bayern dopiął swego w... 71. minucie. Piłkę około 20 metrów od bramki rywali otrzymał Sane, który precyzyjnie przymierzył tuż przy lewym słupku i dał swojej drużynie upragnione prowadzenie. To było 102. trafienie monachijczyków w 2021 roku, czym ustanowili nowy rekord w jednym roku kalendarzowym. Poprzedni był gorszy o jedną bramkę i należał od 1977 roku do 1. FC Koeln. Arminia próbowała odpowiedzieć, ale Okugawa ponownie w dogodnej sytuacji znalazł się na "spalonym". 12 minut przed końcem regulaminowego czasu gry groźnie uderzał Coman, lecz Stefan Ortega uporał się z tą próbą. Blisko drugiego gola dla mistrzów Niemiec było w 81. minucie. Wtedy to potężnie uderzył wprowadzony z ławki (w miejsce Sane) Gnabry, który trafił jednak "tylko" w poprzeczkę. Niespełna 120 sekund później urazu doznał Upamecano, który został przez jednego z rywali... kopnięty w głowę. Ostatecznie więcej goli już w tym meczu nie padło. Bayern wygrał bardzo skromnie, tylko 1-0, ale zainkasował trzy punkty, utrzymał pozycję lidera tabeli i z nieco większym spokojem może szykować się do hitowego meczu z drugą Borussią Dortmund, który już w następnej kolejce.TC Kto zdobędzie "Złotą piłkę" - SPRAWDŹ! Lewandowski czy Messi - komu należy się "Złota Piłka"?