Bawarczycy do starcia przystępowali, mogąc pochwalić się kapitalnym bilansem tego sezonu. Dotąd z ośmiu oficjalnych spotkań tego sezonu wygrali aż siedem i tylko raz zremisowali (1-1) z Borussią Moenchengladbach w pierwszej kolejce Bundesligi). Beniaminek po pięciu seriach ligowych gier na koncie miał zaledwie jeden punkt, zdobyty w boju z Arminią Bielefeld (1-1) jeszcze w sierpniu. Nawet najwięksi kibice "Kleeblätter" mogli mieć problemy, by wydobyć z siebie pokłady optymizmu. Starcie w wyjściowym składzie rozpoczął rzecz jasna Robert Lewandowski, który w tym sezonie już siedmiokrotnie pokonywał bramkarzy Bundesligi. Bayern rozpoczął mecz z przytupem Zgodnie z przewidywaniami Bawarczycy od początku ruszyli do zdecydowanego ataku i w 2. minucie stworzyli pierwszą, groźną sytuację. "Lewego" ubiegł jednak obrońca. Na objęcie prowadzenia przez mistrzów kraju nie trzeba było długo czekać. W 10. minucie Alphonso Davies zagrał tuż przed pole karne, gdzie czaił się Thomas Mueller. Niemiec płaskim strzałem pokonał bramkarza. Kilka minut później strzelec bramki po ładnej, dwójkowej akcji ponownie znalazł się w znakomitej sytuacji. Tym razem nie trafił jednak w światło bramki. Bayern miał przewagę optyczną, ale niewiele z niej wynikało. Gospodarze z kolei szukali swojej szansy. W 25. minucie egzekwowali rzut wolny z lewej strony boiska. Udało się go przekuć na celny strzał, choć nie miał on prawa zaskoczyć Manuela Neuera. SpVgg Greuther Fuerth z czasem zaczynało tracić rezon. W 29. minucie gry z dystansu niecelnie uderzył Leon Goretzka, a chwilę wcześniej w "szesnastkę" wpadł Mueller, który jednak nie zdołał uderzyć. Kolejny gol dla gości wisiał w powietrzu. Festiwal szans Bayernu w końcówce pierwszej połowy Padł... niespełna 120 sekund później. Po długiej wymianie podań Leroy Sane wyłożył piłkę do Joshuy Kimmicha, który pewnym uderzeniem pokonał zasłoniętego golkipera. Ekipa Juliana Nagelsmanna się rozpędzała. W 33. minucie wyprowadziła modelowy wręcz kontratak, ale Sane, po otrzymaniu podania w pole karne, zamiast uderzać szukał niepotrzebnie zagrania "w ciemno" za plecy. W całej grze ofensywnej Bawarczyków niespecjalnie widoczny był Lewandowski, który nie otrzymał ani jednego podania umożliwiającego mu sprawdzenie umiejętności Saschy Burcherta. Do przerwy kolejne gole już nie padły mimo, iż Bayern stworzył co najmniej dwie, doskonałe sytuacje: w 39. minucie Mueller mógł głową trafić do siatki, ale w ostatniej chwili uprzedził go obrońca, zaś chwilę później Kimmich "ostemplował" poprzeczkę. Po zmianie stron błyskawicznie zrobiło się gorąco. Już w 48. minucie Benjamin Pavard brutalnie zaatakował Juliana Greena, otrzymując czerwoną kartkę i dając "Kleeblätter" szansę na uderzenie bezpośrednio z rzutu wolnego 20 metrów od bramki. Branimir Hrgota przymierzył celnie, ale Neuer był czujny. Zmarnowana szansa "Lewego" W 58. minucie dogodnej sytuacji doczekał się wreszcie Lewandowski. Polak otrzymał podanie na jedenasty metr i uderzył z pierwszej piłki, ale w sam środek bramki, co nie mogło zaskoczyć golkipera. Dziesięć minut później w znaczący sposób przyczynił się do trzeciej bramki dla drużyny z Monachium - po dośrodkowaniu z prawej strony boiska zmusił do błędu obrońcę rywali, Sebastiana Griesbecka, który posłał piłkę... między nogi własnego bramkarza. Kolejne minuty odarte były z emocji. Defensywa Bayernu pozwalała sobie na wiele, ale gracze gospodarzy nie potrafili tego wykorzystać. Udało im się w końcu w 88. minucie, kiedy po celnym dograniu z prawej strony boiska głową pokonał Neuera Cedric Itten. Lewandowski pozbawiony był z kolei bramkowych szans i ostatecznie jego kapitalna seria oficjalnych spotkań w barwach Bayernu ze strzelonym golem zatrzymała się na 19 meczach. Poprzednio nie trafił do siatki... 11 lutego 2021 roku, w finale Klubowych Mistrzostw Świata. TC