Zamieszanie związane z przedłużeniem kontraktu przez Davida Alabę trwa już od jakiegoś czasu. Osią niezgody mają być ponoć zarobki piłkarza, jednak ostatnio działacz Bayernu Monachium Uli Hoeness medialnie zaatakował agenta piłkarza - i przedstawiciela Roberta Lewandowskiego zarazem - Pini Zahaviego, nazywając go "chciwą piranią". Niemiec wypowiedział się również o ojcu piłkarza George'u Alabie, który miał się znaleźć "pod silnym wpływem Zahaviego". Agent podobno zażądał ogromnej prowizji, choć sam Zahavi przyznał, że temat jego wynagrodzenia pojawił się podczas jednego ze spotkań, to on najpierw chciał zakończyć kwestię kontraktu zawodnika. - Nie spodziewałem się, że FC Bayern publicznie rozpowszechni brudne kłamstwa na temat wynagrodzeń i prowizji. Twierdzenie, że nie dojdziemy do porozumienia z powodu tej płatności w momencie podpisywania umowy jest jednym plugawych zarzutów - grzmiał ojciec piłkarza w rozmowie z niemieckim "Sky". Kilka dni temu piłkarze Bayernu Monachium wrócili do regularnych treningów. Wśród zawodników znalazł się również Alaba. Zawodnik Bayernu odniósł się do jego obecnej sytuacji w rozmowie z dziennikiem "Bild". - Nie chciałbym, aby moja sytuacja kontraktowa była rozstrzygana publicznie. Ostatnio pojawiło się kilka komunikatów w tej sprawie i bardzo mnie one zaskoczyły i zraniły. Wiele rzeczy, które obecnie są pisane i mówione to najzwyczajniej nieprawda. W tej chwili chciałbym się skupić na zadaniach, które mamy postawione w Bayernie - powiedział piłkarz. Obecna umowa Alaby wygasa w czerwcu 2021 roku. Piłkarz był wcześniej łączony z FC Barcelona. Zobacz więcej doniesień o BundeslidzePA