Włoski trener został zwolniony przez szefów Bayernu po klęsce z PSG 0-3 w Lidze Mistrzów. Prezydent klubu Uli Hoeness powiedział, że trener zwrócił przeciwko sobie pięciu piłkarzy. Później głos zaczęli zabierać kolejni piłkarze i zgłosili wobec niego poważne zarzuty na czele z tym, że jego treningi były za mało intensywne. Ancelotti milczał, ale w końcu zareagował na krytykę w programie "Domenica Sportiva“ we włoskiej telewizji należącej do imperium medialnego Silvia Berlusconiego, byłego właściciela AC Milan. Włoski trener przyznał, że pomiędzy nim a klubem był spór o metody treningowe. - Mam metody pracy, których nie zmieniam. Wymagano tego ode mnie, a ja tego nie zaakceptowałem. Bez względu na to, jaką decyzję podejmiesz, jeśli nie chroni cię klub, to jesteś martwy - skomentował Ancelotti. - Jeśli posadzisz piłkarza na ławce, to on idzie do klubu i zaczyna się skarżyć. Jeśli klub go poprze, to tracisz twarz wobec innych piłkarzy - skomentował Włoch. Odnosząc się do tego, że treningi były za krótkie i za mało intensywne, powiedział: - Wolę sześćdziesiąt minut intensywnych zajęć na boisku. Ancelotti zdecydował, że nie podejmie nowej pracy do końca sezonu. Powiedział również, że nie jest jeszcze gotowy na przyjęcie posady selekcjonera reprezentacji Włoch. - Trenowanie reprezentacji narodowej jest marzeniem wszystkich, ale może jeszcze jestem na to za młody? To dla mnie honor, że Włosi chcą, aby prowadzić kadrę, ale w dalszym ciągu chcę pracować z drużyną klubową - powiedział. MZ