Przypomnijmy, że w minioną niedzielę z posady trenera Bayernu zwolniony został Niko Kovacz, po klęsce 1-5 z Eintrachtem Frankfurt. Posady Chorwata nie uratowała nawet kosmiczna forma Roberta Lewandowskiego. Tymczasowym trenerem Bawarczyków został Hansi Flick, który poprowadził już zespół w starciu Ligi Mistrzów z Olympiakosem (2-0). Wśród faworytów do zastąpienia Kovacza wymieniano Arsena Wengera, byłego długoletniego trenera Arsenalu. W czwartek "Bild" ogłosił jednak, że dostał z klubu informację, jakoby to Wenger dzwonił do Rummenigge i usłyszał, że nie zostanie trenerem Bayernu. Wenger zdecydował się wyjaśnić sytuację przed kamerami "beIN Sports". Przyznał, że faktycznie wykonał telefon do szefa Bayernu, ale z jego perspektywy sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż przedstawił to niemiecki dziennik. O swojej opowieści mówi "Oto prawdziwa historia". Najlepiej oddajmy głos samemu Wengerowi. Oto, co powiedział 70-letni szkoleniowiec: - To miłe, że mogę wyjaśnić tę historię, ponieważ jest bardzo zaskakująca. Po pierwsze, dlatego, że nie mam żadnego agenta i nikt inny nie może wypowiadać się w moim imieniu. Po drugie, znam Beckenbauera, Rummenigge i Hoenessa od 40 lat. Sukces ich klubu opiera się na jego wyjątkowych kompetencjach, uczciwości, dyskrecji i prostocie. Zawsze mówimy sobie prawdę, gdy to konieczne - podkreślił Francuz. - Co się stało? Moje nazwisko pojawiło się w tej sprawie znikąd. W środę wieczorem zadzwonił do mnie Rummenigge, ale nie mogłem odebrać i grzecznie oddzwoniłem do niego. Był właśnie w aucie, w trakcie drogi na mecz z Olympiakosem. Rozmawialiśmy maksymalnie cztery-pięć minut i powiedział mi, że zatrudnili Hansiego Flicka, by jako trener poprowadził zespół w następnych dwóch meczach, bo już w sobotę grają z Dortmundem - dodał. - Zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany objęciem posady, bo szukają trenera. Powiedziałem mu, że nie myślałem o tym i potrzebuję czasu, by się zastanowić. Wspólnie zdecydowaliśmy, że będziemy rozmawiać w przyszłym tygodniu, ponieważ do niedzieli jestem w Dosze. Oto prawdziwa historia - opowiadał Wenger. - Życzę Bayernowi dobrze. Klub jest na zakręcie, bo Hoennes - kluczowy człowiek w klubie - odchodzi po sezonie. Rummenigge odejdzie za rok, więc przyszłość Bayernu jest niepewna. Klub, który zawsze był zarządzany w sposób dyskretny i bezpośredni, dziś zewsząd jest atakowany plotkami. Z mojej strony życzę Bayernowi szczęścia. Dla mnie sytuacja jest jasna - zakończył. Czy Bayern wróci jeszcze do tematu Wengera? To pokażą najbliższe dni.WG