FC St. Pauli wygrało ostatnio spotkanie z VfL Osnabrueck 3-1. Jedną z bramek zdobył Waldemar Sobota, choć Polak powinien zakończyć mecz z dwoma trafieniami na swoim koncie. Nie stało się tak wskutek decyzji sędziego. Pomocnik niemieckiej drużyny zaliczył zabawny rajd, po którym umieścił piłkę w siatce. Sobota wpadł w pola karne, potknął się o własną nogę i... po chwili zdobył bramkę. Były zawodnik m.in. Śląska Wrocław padł na murawę, ale pomimo tego zdołał jeszcze oddać strzał. Gol nie został jednak uznany przez to, że upadając Polak zahaczył futbolówkę ręką: - Myślę, że nie zagrałem w tej sytuacji ręką, ale sędzia uznał inaczej - skomentował sytuację Sobota na oficjalnej stronie klubu. - Nigdy wcześniej nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Trzeba ją potraktować z humorem, taka jest po prostu piłka nożna. Potrafię się śmiać z samego siebie. Po meczu dostałem wiele przeróbek mojego zagrania od kibiców i były naprawdę zabawne. Dziękuję za nie! - dodał Sobota. Kuriozalne trafienie Polaka nie pozostało bez odzewu w mediach społecznościowych. Do sytuacji odniósł się jego były klubowy kolega Sebastian Mila: "Mój serdeczny kolega Waldek Sobota tak pięknie zmylił bramkarza, że ten nie miał nic do powiedzenia. Tego zwodu go nie uczyłem. Brawo Waldziu". FC St. Pauli zajmuje obecnie 11. miejsce w tabeli 2. Bundesligi. Sobota w barwach niemieckiego klubu wystąpił do tej pory w 140 spotkaniach, podczas których zdobył 15 bramek i zaliczył 14 asyst. 2. Bundesliga - tabela, wyniki, terminarz