Pozostałe niemieckie drużyny rozgrywały swoje mecze 1. rundy Pucharu Niemiec już we wrześniu. Bawarczycy jednak nie wrócili jeszcze wtedy do gry po zmaganiach w Lidze Mistrzów. Przyszło więc im rozgrywać mecz w nietypowych warunkach - dzień po zakończeniu przerwy reprezentacyjnej. Oznaczało to, że trener Hansi Flick nie mógł liczyć na kilku podstawowych zawodników, którzy wracali dopiero ze zgrupowań. W tej grupie znaleźli się między innymi: Robert Lewandowski, Manuel Neuer, Leon Goretzka oraz Serge Gnabry. Swoje szanse otrzymali za to piłkarze, którzy latem dołączyli do ekipy mistrza Niemiec: Alexander Nuebel, Bouna Sarr, Marc Roca, Eric Maxim Choupo-Moting oraz wracający do Bayernu po trzech latach Douglas Costa. Mecz - na prośbę piątoligowca - był rozgrywany na Allianz Arenie. - Nie jedziemy do Monachium, by podziwiać ładne widoki. Nasi piłkarze podejdą do meczu z podniesionym czołem. Chcemy zagrać lepiej, niż Barcelona i Schalke - deklarował przed spotkaniem prezes FC Deueren Wolfgang Spelthahn, który po końcowym gwizdku arbitra mógł być zadowolony. Ekipa z piątej ligi - w przeciwieństwie do "Dumy Katalonii" i Schalke - nie straciła w starciu z Bayernem aż ośmiu goli. Piłkarze mistrza Niemiec zatrzymali się na trzech trafieniach.