Psycholog Dariusz Ambroziak pracuje w Instytucie Gaussa. Zawodowo zajmuje się rozwojem ludzi i zespołów, szczególnie w zakresie zwiększania poziomu współpracy. Współautor m. in. książki "Pięć wymiarów człowieka". Mateusz Paturaj: Co powinno usłyszeć dziecko od rodzica po dobrym i słabym występie? Dariusz Ambroziak: Jeżeli dziecko zada pytanie, to mamy możliwość rozmowy. I teraz uwaga - czy to będzie rozmowa, czy monolog? To jest istotne. Czy rodzic teraz będzie mówił, czy będzie rozmawiał? Bo jeżeli jest to rozmowa, to jest to bardzo cenna rzecz i każdy rodzic powinien być szczęśliwy. Jeżeli dziecko inicjuje rozmowę, to jest to wielkie szczęście dla rodzica. Nie wszyscy jednak mają taką relację, żeby rozmawiać otwarcie. Natomiast ważne jest dostosowanie komunikacji do dziecka. Jeżeli mamy dziecko, które ma trochę kłopotów z samooceną, to dobrze jest wzmacniać je po przegranym meczu, pokazywać jaki był wpływ dziecka i sytuacji, bo w sporcie ważne jest odróżnienie przegranej od porażki. A jaka jest ta różnica? - Przegrana jest wtedy, gdy zrobiłem wszystko, co mogłem, ale nie udało się. A porażka jest wtedy, kiedy nie dałem z siebie tego, co mogłem dać i wtedy przegraliśmy. Czyli po pierwsze - trzeba odróżnić, czy byliśmy w sytuacji przegranej, czy porażki. Jeżeli była to przegrana, graliśmy np. z mocniejszym zespołem, to trzeba docenić ten zespół. Wyciągnąć lekcję, zobaczyć, jak to się stało, czyli nie tyle oceniać, co ja robiłem, ale co robił ten zespół, co robili ci zawodnicy, że im tak dobrze szło. Czyli przerzucić tą rozmowę trochę z oceny nas na sytuację, w której byliśmy, bo wtedy jest mniej emocjonalnie. Jeżeli ja powiem "O, tu trener źle ustawił tę drużynę" lub "Nie pomogłeś zespołowi tymi ruchami" to ma to podłoże bardzo emocjonalne. Jeżeli byśmy porozmawiali o tym, że był taki mecz, w którym była taka drużyna i takie były ustawienia i to mogło spowodować to i to, to rozmowa zaczyna nagle wpływać na inne tory. Czyli trzeba ograniczyć emocje. Inna sprawa, że nadmierne cieszenie się z wygranej też jest niezbyt korzystne. Czy emocje pozytywne czy negatywne, one tak samo kosztują nas psychologicznie. Co prawda pozytywne są bardziej przyjemne, ale koszt emocjonalny jest ten sam. Jeżeli mamy emocjonalne dziecko, które silnie wyraża emocje, to cieszmy się razem z nim. Jeżeli mamy dziecko, które trochę mniej silnie wyraża emocje, no to nie nakręcajmy tej sytuacji specjalnie. Cieszymy się, wygraliśmy, jest ok. Celebrujemy to. Wygrane należy celebrować i podkreślać pewne rzeczy, dlaczego nam się to udało. Bo zawodnik powinien wiedzieć, dlaczego się udało i dlaczego się nie udało wygrać danego meczu oraz czy to była przegrana, czy porażka. Wtedy, jeżeli to była przegrana, to omawianie nie wpływa tak negatywnie na zawodnika. Jeżeli to była porażka, to każdy z nas ma słabszy dzień. Trzeba sobie czasem coś powiedzieć, ale ten słabszy dzień nie może być co mecz, albo co trening. Bardzo ciekawe zagadnienie, które zmienia mój punkt widzenia na reagowanie po zwycięstwach i po przegranych spotkaniach. - Jeżeli było słabo, to powiedzmy o tym, że było słabo, po prostu. Ale dowiedzmy się, dlaczego było słabo. Czy za długo grałem w gry komputerowe? Czy się nie wyspałem? Czy miałem jakiś problem z żołądkiem? Różne rzeczy się zdarzają. Trzeba dobrze zrozumieć przyczynę wygranych i porażek, bo wtedy mamy lepszą psychologiczną kontrolę nad sytuacją, czujemy się pewniej. Czyli, wracając do pytania, wszystkie komunikaty, które budują pewność zawodnika, zarówno w jednej i w drugiej sytuacji, są ważne, ale najważniejszy jest cel komunikatu. Po co mówię jako rodzic? Żeby rozładować swoją frustrację? Czy po to, bo mi zależy na tym, żeby to moje dziecko się rozwijało? Więc zanim coś powiemy, to należy się zastanowić w jakim celu to mówimy. Do jakich działań powinni ograniczać się rodzice w uczestnictwie dziecka w sporcie? - Na pewno powinni zapewniać wszelkiego rodzaju bazę logistyczną i dostęp do potrzebnych rzeczy. To jest bazowy element. Drugi zależy od tego, jaki kontakt jest pomiędzy trenerem, klubem a rodzicami. To, o czym już rozmawialiśmy. Dobrze by było jasno sprecyzować, jakie są cele drużyny, klubu i jak w tych celach mogą partycypować. Takich rozmów się w Polsce mało prowadzi, bo my o celach słabo rozmawiamy. Mamy ogólnie problem ze współpracą. Pamiętajmy, że rozmowa o celach, to jest rozmowa o współpracy. Współpraca nie jest czymś ezoterycznym. Współpraca jest bardzo konkretna i mówi o tym, jaka jest zgodność pomiędzy różnymi poziomami celów. Czyli jeżeli mój cel jako rodzica indywidualny jest taki, żeby moje dziecko było najlepsze ze wszystkich, to już mam konflikt z celem drużyny. Nie da się zbudować drużyny na jednym najlepszym dziecku, bo to nie jest możliwe z różnych powodów, tak? Patrząc z perspektywy rodzica, to można podchodzić do sprawy tak, że cała drużyna nigdy nie zagra w piłkę na profesjonalnym poziomie. Myślę, że zdrowym podejściem jest maksyma "wykorzystajmy ten czas w drużynie po to właśnie, żeby rozwinąć się jak najlepiej i wycisnąć ze wspólnego czasu ile to możliwe". - Jeżeli mamy taki jasny cel, to nie możemy mieć pretensji do innych zawodników, trenera, czy ligi, w której gramy, że jesteśmy na tym poziomie, na którym jesteśmy. Jeżeli ta drużyna jest przystankiem, to trzeba do tego w ten sposób podejść. Wtedy znika nam wiele różnych problemów. Bo jeżeli przychodzę z moim celem, to muszę też zobaczyć, czy ten cel pasuje do drużyny. Bo w pewnym momencie taki zawodnik i jego cele, zaczną się rozbiegać z celami drużyny. Oczywiście, w każdym zespole są jednostki wybitne i to jest normalne, tylko pytanie jak bardzo drużyna jest od nich zależna. Można np. popatrzeć jak budowana jest Barcelona, która na każdej pozycji ma zmienników. Niezależnie od tego, co się wydarzy, zawodnik może wejść do środka pola, a do obrony zmiennik i każdy zagra na podobnym poziomie. A jak popatrzymy na ten sezon i na Real Madryt, który stracił Toniego Kroosa, i nagle okazuje się, że nie ma kto piłek dogrywać. Dobrze, że mamy super napastników i dobrą obronę, ale kto tam jest pośrodku? Taka sytuacja wytwarza nam problem systemowy. Czyli dobrze jest o tym rozmawiać z rodzicami. O celach, jakie są. Uświadamiać je sobie, bo czasem ludzie żyją intuicyjnie. Czasem dziecko nie wie, że jest aż tak dobre albo rodzic tego może nie widzieć. Ważna jest obserwacja i diagnoza. Tu np. możesz pobyć rok, ale potem powinieneś pójść naprzód, bo będziesz się ciągle frustrować. Rozmawiał Mateusz Paturaj