Sprawa potencjalnego mobbingu stosowanego przez Feio pojawiła się przed kilkoma dniami, kiedy Martin Bielec postanowił w mediach podzielić się swoimi doświadczeniami z pracy w Motorze Lublin. Wprost oskarża on Feio o zniszczenie jego zdrowia psychicznego. "Zachowania trenera oraz brak reakcji ze strony klubu doprowadziły do sytuacji, że od pięciu tygodni jestem na zwolnieniu lekarskim. Na początku maja mój pełnomocnik wysłał do Motoru wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu - powodem było patologiczne zachowanie trenera, z którym się nie mogłem pogodzić. Klub nie zagwarantował mi normalnych warunków pracy. Mam na myśli szacunek do drugiego człowieka, możliwość swobodnie wypowiadania swojego zdania, byłem po prostu mobbingowany" - mówił w rozmowie z dziennikarzem Interii Sport, Maciejem Słomińskim. Kroplówki złamały im kariery, teraz czeka ich życiowa decyzja. Co zrobią? Goncalo Feio złoży pozew przeciwko swojemu byłemu asystentowi, który oskarżył go o mobbing W wywiadzie powiedział także o groźbach, które miał w jego stronę posyłać Portugalczyk, powołując się chociażby na swoje relacje z kibicami Motoru. "Gdy znalazłem się na zwolnieniu lekarskim, musiałem się wyprowadzić z mieszkania, które prezes Tomczyk załatwił dla mnie w Lublinie. W kontekście konfliktu z prezesem, trener wielokrotnie powoływał się na znajomości z grupą chuliganów, kibicujących Motorowi. Przestałem się czuć bezpieczny ponieważ nigdy nie ukrywałem w klubie, że nigdy nie opowiem się po stronie takich zachowań i zawsze odnosiłem się z szacunkiem zarówno do prezesa jak i Goncalo Feio. To powodowało, że automatycznie nie byłem po stronie trenera" - przedstawiał swoją wersję wydarzeń Bielec. Syn Michniewicza idzie w ślady ojca. Chce ratować klub przed spadkiem Do oskarżeń asystenta w specjalnym oświadczeniu odniósł się klub, gdzie poinformował o rozwiązaniu kontraktu z Bielcem, a także o planach Feio, by całą sprawę rozwiązać w sądzie. To w środę potwierdził sam Feio, publikując swoje stanowisko. Polonia Warszawa w 1. lidze. Drugi awans z rzędu To w tym roku już druga duża afera z udziałem portugalskiego trenera. Na początku roku wybuchł spory skandal po tym, jak w wyniku sprzeczki z ówczesnym prezesem klubu Pawłem Tomczykiem, rzucił w niego kuwetą na dokumenty. W efekcie otrzymał od PZPN 30 tysięcy złotych grzywny i karę dyskwalifikacji zawieszoną na dwa lata.