W ostatnich latach Stomil Olsztyn, który jest największym klubem Warmii i Mazur przechodził zmienne koleje losu. Drużyna ze stolicy województwa zmagała się z trudnościami na dwóch frontach: sportowym i organizacyjnym. Te dwa obszary stanowią naczynia połączone, dlatego nie było niespodzianką, gdy po latach wegetacji na stadionie rodem ze słusznie minionej epoki, Stomil opuścił I ligę na rzecz II, która stanowi trzeci szczebel rozgrywek. Chwila korzystniejszej passy klubu z Warmii zbiegła się z inwestycją Michała Brańskiego, ale gdy on przeniósł swoje uczucia na Lechią Gdańsk na właścicielskim placu boju pozostał Michał Żukowski. I właśnie on w poniedziałek dał obszerny, wielowątkowy wywiad dla TVP Sport. Najważniejszym jest informacja o znalezieniu inwestora, który póki co przejmie mniejszościowy pakiet akcji, większość udziałów pozostanie w dyspozycji Żukowskiego. W Internecie huczy o wątku arabskim, a sprawę przesądza renomowany dziennik ekonomiczny "Puls Biznesu", który wprost pisze, że klub znajdzie się "pod skrzydłami szejków". W dalszej części wywiadu Żukowski mówi o wsparciu Energii z Grupy ORLEN (wiadomo, jest rok wyborczy) i narzeka na mizerne wsparcie olsztyńskiego samorządu. Stomil Olsztyn "pod skrzydłami szejków" - (...) w tym roku pan prezydent nie chce pokryć kosztów oświetlenia na meczach telewizyjnych. Jeszcze w zeszłym sezonie nie było z tym problemu. A to dla nas spory koszt. Byłem ostatnio w Karpaczu na panelu z samorządowcami, to ludzie łapali się za głowy, gdy opowiedziałem im naszą sytuację. Jesteśmy ewenementem w tym kraju. Podejście do piłki nożnej w tym mieście wygląda tak, jakby była to jakaś antysportowa enklawa. (...) Sprawdziłem i wydaję mi się, że jesteśmy jedynym klubem na szczeblu centralnym bez wyraźnego wsparcia samorządowego lub bogatego właściciela - żali się Żukowski. To głębszy temat, ale faktycznie wsparcie środków publicznych wydaje się reliktem minionej epoki. - Mój postulat jest taki, żeby powoli ograniczać kluby miejskie. Zmniejszyć wpływ publicznych środków na budżet do 50, a nawet 30 procent. Wtedy wyglądałoby to zdecydowanie zdrowiej. To pobudzi prezesów do pracy nad sponsorami. A skoro u niektórych prawie cały budżet to środki miejskie, to po co mają wychodzić z fotela i się wysilać? Łatwe pieniądze zawsze szybko się wydaje - zauważa właściciel Stomilu. Piłkarze "Dumy Warmii" nie spisali się dobrze w ostatnim meczu - w poniedziałkowy wieczór ulegli u siebie wiceliderowi KKS Kalisz i zajmują dopiero 12. miejsce w II-ligowej tabeli. Maciej Słomiński, INTERIA