Afera wewnątrz klubu wybuchła po ligowym starciu, wygranym przez Motor 2:1 z GKS-em Jastrzębie. Wówczas Feio w wyniku spięcia z prezesem Pawłem Tomczykiem rzucił w niego plastikową kuwetą na dokumenty, doprowadzając do rozcięcia łuku brwiowego. Jak tłumaczyła rzecznik prasowa klubu Paulina Maciążek, Tomczyk miał wstawić się za nią po regularnych obelżywych uwagach pod jej adresem ze strony trenera, co doprowadziło do zaognienia sytuacji. Główny akcjonariusz klubu - Zbigniew Jakubas okazał jednak Portugalczykowi wsparcie, oznajmiając, że pozostanie on na stanowisku. Prezes Tomczyk został czasowo zawieszony, - zdaniem Jakubasa ze względu na stan zdrowia - a Maciążek przestała pełnić swoją funkcję. Wsparcie dla trenera za pośrednictwem mediów społecznościowych okazali również zawodnicy, a całą sprawą zajęła się już komisja dyscyplinarna Polskiego Związku Piłki Nożnej, wzywając na najbliższe posiedzenie zarówno pokrzywdzonych, jak i samego trenera. Feio: Pojawiło się wiele kłamstw na mój temat Po wygranym starciu w Kaliszu Feio zapewnił, że ściśle współpracuje z PZPN-em w celu wyjaśnienia całej sprawy, podkreślając, że na jego temat pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji. Szkoleniowiec pochwalił również mentalność swoich zawodników, którzy jego zdaniem doskonale potrafili odciąć się od całego zamieszania i docenił okazane mu wsparcie. "Po raz kolejny ta szatnia okazała się wyjątkowa. Potrafili odciąć się od wszystkiego i wykonać swoją pracę mega profesjonalnie, z dużym charakterem i jednością. Mamy w drużynie ludzi, którzy bardzo się szanują i wspierają nawzajem. (...) Teraz mogę powiedzieć, że i ja nie byłem sam. Drużyna, sztab, klub i kibice byli ze mną, udowodniliśmy sobie, że jesteśmy mocną grupą" - dodał. Kolejne spotkanie Motor Lublin rozegra 18 marca, kiedy o godzinie 17.00 zmierzy się przed własną publicznością z Pogonią Siedlce.