To spotkanie pokazało jak dobrym pomysłem było wprowadzenie barażu o awans do wyższej ligi. Ja bym się jeszcze zastanowił nad przejściem na "skandynawski" system gry wiosna - jesień. W naszym klimacie czerwiec i lipiec wydają się stworzone do rozgrywek ligowych, a przecież wtedy ligowe boiska przeważnie stoją puste. Ci którzy zasiedzieli się nad urokliwymi kaszubskimi jeziorami, których w okolicach Bytowa pod dostatkiem, mogli przegapić, gdy już w trzeciej minucie piłka ugrzęzła w siatce. Bramka kapitana Resovii, Dawida Kubowicza nie została jednak uznana. Bytovia odpowiedziała w 20. minucie. Zdecydowanie wyróżniający się w tym meczu skrzydłowy Michael Ameyaw, mocno strzelił lewą nogą wzdłuż bramki, ale ostatecznie piłka nie znalazła drogi do siatki. Kwadrans później wydawało się, że w polu karnym gospodarzy faulowany był mierzący aż 194 centymetry Sebastian Zalepa. Gwizdek sędziego Pawła Malca pozostał głuchy, a na tym poziomie nie ma VAR. Wątpliwości nie było w ostatniej minucie pierwszej części spotkania. Wypożyczony z Widzewa, ciemnoskóry Ameyaw został wycięty równo z trawą w obrębie pola karnego. Arbiter zdecydowanym ruchem wskazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki Resovii.