Kuklis jest wychowankiem ŁKS, z którego w 2009 r. odszedł do Sokoła Aleksandrów Łódzki. Latem 2012 r. wrócił do macierzystego klubu. W połowie stycznia, po rozpoczęciu przez ŁKS współpracy z UKS SMS Łódź, Kuklis wraz z dwoma innymi zawodnikami - bramkarzem Bogusławem Wyparłą oraz obrońcą Michałem Osińskim - został odsunięty od zajęć z drużyną, która rozpoczęła treningi na obiektach SMS (Wyparło dołączył do zespołu w ostatni piątek). "Nakazano nam treningi w trybie indywidualnym, jednakże nie możemy liczyć na żaden sprzęt czy odżywki. O opiece medycznej jedynie marzymy. Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Oczywistym jest, że takie praktyki nie służą zbudowaniu formy sportowej, a jedynie swoistej próbie 'pokazania zawodnikom ich miejsca'. Wszakże żaden z nas nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu. Nie chcieliśmy się zrzec zaległości" - napisał Kuklis. Według niego, takie postępowanie klubu urąga podstawowym dobrom osobistym takim, jak godność czy cześć. "Można mu bez wątpienia przypisać znamiona mobbingu, czy nawet poniżenia" - dodał. Zdaniem Kuklisa władze ŁKS naruszyły regulamin dyscyplinarny PZPN, m.in. art. 105, "który karze za niewykonywanie zobowiązań wobec zawodników, a do takowych należy wypłata wynagrodzenia, jak i zapewnienie odpowiednich warunków do treningu, który ma służyć podnoszeniu umiejętności i utrzymaniu formy sportowej". 25-latek zwrócił również uwagę na fakt, że choć wobec swoich zawodników klub nie wywiązuje się z finansowych zobowiązań, to potwierdził do gry nowych piłkarzy. "Jakim prawem? Skoro my, obecni, nie dostajemy wypłat za ostatnie cztery miesiące. A może pieniądze w klubie są tylko dla wybranych? Nagle też znalazły się na wpłatę do ŁZPN" - napisał Kuklis. Przypomniał też, że do 28 lutego odroczono posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej PZPN w spawie niezapłacenia zaległych poborów byłym piłkarzom ŁKS. "Liczymy, że komisja weźmie też pod uwagę obecny stan rzeczy. Takie traktowanie piłkarzy powinno się w końcu skończyć! W Polsce, do czego zobowiązuje UEFA, powinny zostać wprowadzone minimalne wymogi kontraktowe. Bardziej formalna ochrona od nadużyć podobnych do tych, które są stosowane przeciwko mnie i moim kolegom, będzie stanowiło ochronę naszych praw. Nie chcemy być niewolnikami!" - podsumował Kuklis. Nie wiadomo, czy Zbigniew Boniek zapoznał się z listem piłkarza ŁKS, ale sprawa trafiła już do Wydziału Dyscypliny PZPN. - Prezes do końca przyszłego tygodnia jest na urlopie i przebywa obecnie za granicą. Pismo zawodnika dotarło jednak dzisiaj do siedziby związku i zostało już przekazane do Wydziału Dyscypliny, który zajmie się tą sprawą - powiedział rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski. Dodał, że szef związku regularnie przegląda internet, więc być może też miał już okazję przeczytać list Kuklisa. Stanowisko Bońka w tej sprawie będzie jednak znane dopiero po jego powrocie z urlopu. W ŁKS początkowo nie chciano komentować tej sprawy. Później na oficjalnej stronie internetowej klub opublikował oświadczenie, w którym napisał m.in., że żaden zawodnik grający w ŁKS "nie jest niewolnikiem", a trening indywidualny "nie jest karą lecz formą pomocy zawodnikowi w celu osiągnięcia jak najlepszych wyników sportowych". Klub w oświadczeniu podkreślił, że Kuklis "został skierowany na treningi indywidualne ze względu na słabą formę sportową, która była poniżej oczekiwań sztabu szkoleniowego oraz władz klubu" a zajęcia, w których uczestniczył "odbywały się pod kierunkiem trenera z indywidualnym harmonogramem pracy". Zdaniem ŁKS Kuklis na własną prośbę został zwolniony z obowiązku uczestniczenia w treningach indywidualnych, a wcześniej był poinformowany o możliwości poszukiwania nowego pracodawcy oraz o tym, że za jego transfer ŁKS nie będzie domagał się żadnych pieniędzy. "Niestety do chwili obecnej taki pracodawca się nie pojawił" - napisano w oświadczeniu.