W czwartek podopieczni Moskala w pierwszej rundzie Pucharu Polski pokonali pewnie 3-0 pierwszoligowe Zagłębie Sosnowiec. Znacznie gorzej beniaminek Ekstraklasy spisuje się w lidze. Przegrał bowiem siedem ostatnich meczów i z zaledwie 4 punktami zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W łódzkim klubie wierzą, że fatalna passa zostanie przerwana w poniedziałkowym spotkaniu w Lubinie, a w wyjściu z kryzysu pomoże pucharowy triumf. - To był dla nas ważny mecz, bo w końcu przypomnieliśmy sobie, jak się wygrywa. Pamiętajmy jednak o tym, że to był przeciwnik z 1. ligi i było nam trochę łatwiej. Wymagania w ekstraklasie są większe - powiedział na piątkowej konferencji prasowej trener ŁKS. Moskal zwrócił uwagę, że w starciu z Zagłębiem Lubin poprzeczka będzie zawieszona dużo wyżej. Ocenił, że gospodarze to bardzo wymagający rywal, który w ostatniej kolejce zremisował ze Śląskiem (4-4), a zdaniem opiekuna łodzian mógł pokusić się o zwycięstwo. - Ten mecz pokazał, że Zagłębie ma duży potencjał jeśli chodzi o ofensywę i potrafi grać otwarty futbol. Po wodzą nowego trenera (Słowaka Martina Seveli - red.), występowali do tej pory dwa razy na wyjeździe, a teraz zagrają u siebie i zobaczymy, jak będzie. Przede wszystkim musimy skupić się na sobie, aby prezentować to, co chcemy - wyjaśnił 52-letni szkoleniowiec. Jak zaznaczył, kluczem do zdobycia oczekiwanych od dawna punktów będzie zachowanie czystego konta po stronie straconych goli, co do tej pory jego podopiecznym udało się tylko w inauguracyjnym pojedynku z Lechią Gdańsk (0-0). - Musimy skupić się na tym, żeby zagrać na zero z tyłu. Każda stracona bramka nie wpływa na nas dobrze. Trzeba na to uważać i stworzyć jakąś sytuację, tak jak było to w czwartek - dodał Moskal. Trener ŁKS przyznał również, że strzelec pierwszego gola Piotr Pyrdoł oraz Michał Trąbka, Kamil Rozmus i Serb Dragoljub Srnic, którzy w czwartek pojawili się w jedenastce, a wcześniej dostawali niewiele szans w lidze, zrobili dużo, żeby wystąpić w poniedziałkowym spotkaniu. Na pewno zaś do dyspozycji Moskala nie będą jeszcze dwaj napastnicy: Łukasz Sekulski i Ukrainiec Jewgen Radionow, za to coraz bliżej powrotu do jedenastki po rehabilitacji ręki jest obrońca Adrian Klimczak. Obecny na spotkaniu z dziennikarzami hiszpański pomocnik ŁKS Jose Pirulo nie ukrywał, że po serii przegranych jego drużyna potrzebowała zwycięstwa, by na nowo uwierzyć w swoje umiejętności. Jego zdaniem, wygrana w Sosnowcu była ważnym krokiem do wyjścia z dołka i dodała ona ekipie beniaminka pewności siebie. Sprowadzony latem 27-letni piłkarz przekonywał, że nie pokazał jeszcze wszystkich swoich atutów. Jak mówił, stać go na wiele więcej i przyznał, że wciąż musi pracować nad tym, by dawać więcej swojemu zespołowi. - Brakuje mi jeszcze pewności siebie i czasami większego przekonania w podejmowaniu ryzyka. Na pewno ma to związek z naszą złą serią w Ekstraklasie - tłumaczył Pirulo. Poniedziałkowy rywal ŁKS z dziewięcioma punktami zajmuje 12. miejsce w tabeli. Mecz w Lubinie rozpocznie się o godz. 18 i będzie to ostatnie spotkanie 10. kolejki Ekstraklasy. Bartłomiej Pawlak Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!