Po 24. kolejkach Warta ma 33 pkt, czyli tylko o cztery mniej od czwartej w tabeli Lechii Gdańsk. Przy odrobinie szczęścia to czwarte miejsce mogłoby dać prawo gry w eliminacjach Ligi Konferencji, ale w Warcie raczej nikt się na to nie nastawia. Podobnie myśli zresztą właściciel klubu Bartłomiej Farjaszewski, dla którego postawa piłkarzy zapewne też jest miłym zaskoczeniem. - Mamy chłodne głowy, zdecydowanie chłodne. Musimy się skupić na każdym kolejnym meczu, a to, które miejsce zajmiemy, okaże się 16 maja. Faktem jest to, że już do teraz sporo udało się ugrać, a chłopaki sami pewnie będą chcieli udowodnić coś sobie i wszystkim dookoła. Tę niewiarę w nas z początku sezonu - mówi Farjaszewski. Przypomnijmy, że po czterech kolejkach Warta miała w dorobku zaledwie jeden punkt i bilans bramkowy 0-3. - Jestem przekonany, że do końca sezonu żaden z nich nie odstawi buta i w każdym meczu będzie walczyć o trzy punkty - przekonuje właściciel klubu. Tej walki nie brakowało Warcie także w sobotę, choć po raz pierwszy od 29 listopada "Zieloni" nie zdobyli w ligowym starciu bramki. Remis 0-0 ze Stalą Mielec trudno nazwać sukcesem klubu, który, patrząc tylko na wiosnę, jest trzeci w tabeli Ekstraklasy. - Remis sprawiedliwy, ale szkoda, że ostatni strzał Baku nie wpadł, aż zadrżała poprzeczka. Zabrakło szczęścia - mówił Farjaszewski. - W pierwszej połowie za mocno się cofnęliśmy, może byliśmy za bardzo bojaźliwi, choć wiedzieliśmy, że Stal mocniej zacznie. W drugiej części gra już była dużo lepsza, więcej pewności siebie, czyli tego, co nas cechowało w ostatnich spotkaniach. Szkoda, że zabrakło tego w pierwszej połowie, bo wtedy mielibyśmy zdecydowane zwycięstwo - zakończył. Ekstraklasa - wyniki, terminarz i tabela Andrzej Grupa