Gdy Wisła poprzednio przegrała u siebie 0-5 w meczu ligowym, w Polsce panował jeszcze ustrój socjalistyczny. Piłkarze mieli dość metod trenera Aleksandra Brożyniaka, więc 24 maja 1989 r. podłożyli się w meczu ze ... Śląskiem. Teraz nikt się nie podkładał, nikt nie chciał zwolnić Adriana Guli, a jednak "Biała Gwiazda" znowu dostała "piątkę". Wiślacy zanotowali jeszcze większy blamaż podczas niedzieli cudów 20 czerwca 1993 r., przegrywając z Legią 0-6. Udowodnione jednak zostało, że tamten mecz był sprzedany, PZPN go unieważnił, a Wisła rozgoniła na cztery strony świata połowę tamtej drużyny. Adrian Gula był zdruzgotany Po sobotniej klęsce ze Śląskiem długo rozmawialiśmy z trenerem Adrianem Gulą. Był zdruzgotany. Na gorąco nie był w stanie zrozumieć tego, co się stało. - Przecież wystawiłem niemal ten sam skład, co w Zabrzu, ale prawie nic nie funkcjonowało. Brakowało doskoku, agresywności, odpowiedzialności - łapał się za głową i szukał rozwiązań przed serią ciężkich spotkań, jakie czekają jego drużynę. Wyjazd do Płocka na starcie ligowe z imienniczką, Puchar Polski w Tychach z GKS-em i derby z Cracovią - ten maraton meczowy jest niezwykle wymagający dla dobrze dysponowanej, a co dopiero rozbitej mentalnie "Białej Gwiazdy". Statystyki Wisły nie są złe, gorzej z jej grą Statystyki po meczu ze Śląskiem nie są bezlitosne dla podopiecznych Guli. Okazuje się, że pokonali minimalnie dłuższy dystans (115.53 km kontra 111.09 Śląska), mieli więcej sprintów, a najdłuższy dystans na boisku pokonał Michal Szkvarka (11.26 km, w stosunku do 11.09 km najwięcej biegającego w Śląsku Krzysztofa Mączyńskiego. Problem w tym, że w kreowaniu zagrożenia pod bramką wrocławianie zdeklasowali Wisłę. Statystyka strzałów celnych jest miażdżąca: 1-13. Co ciekawe, jednym z najwyżej ocenianych wiślaków przez statystyków jest bramkarz Mikołaj Biegański. Jego InStat index to 254. Wyższy ma tylko Yaw Yeboah - 262. Inna rzecz, że zbyt pochopne wyjście "Biegiego" kosztowało "Białą Gwiazdę" utratę pierwszej bramki. Jej strzelec Erik Exposito miał na tyle ostry kąt, a idący wślizgiem Maciej Sadlok blokował możliwość strzału w kierunku dalszego rogu. Bramkarzowi Wisły wystarczyło pilnować bliższego rogu. Później jednak Biegański uratował zespół przed stratą kolejnych goli. Bez jego wygranych pojedynków wynik mógł oscylować wokół 0-8. Nie brakuje głosów mówiących, że pora szukać nowego trenera. Problem w tym, że ciągłymi roszadami szkoleniowców klub donikąd nie dojdzie. Dość przypomnieć, że od rozpoczęcia misji ratunkowej Jakuba Błaszczykowskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego mija dopiero 34. miesiąc, z czego ubiegłoroczne trzy były wyłączone przez COVID-19, a szatnią kieruje już czwarty szkoleniowiec. Serie porażek, w tym wysokich, zdarzyły się poprzednikom Guli: Maciejowi Stolarczykowi, Arturowi Skowronkowi i Peterowi Hyballi. Na razie średnia pracy trenera reanimowanej Wisły nie przekracza ośmiu miesięcy. Nawet nowoczesne technologie w tak krótkim czasie nie pozwalają na budowę solidnej twierdzy."Jasna strona Białej Gwiazdy" już od godz. 15 oglądaj: Michał Białoński, Interia