- Oczywiście w niedzielę gramy o pozycję lidera, choć nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest miejsce na koniec sezonu - dodał Marzec. Wisła ma pecha jeśli chodzi o pojedynki, w których wygrana dawała dużo więcej niż trzy punkty. Tylko w ostatnich latach zdarzyło się kilka takich sytuacji. W sezonie 2016/2017 na koniec fazy zasadniczej wystarczyło pokonać Arkę Gdynia, by znaleźć się w mistrzowskiej ósemce. Mecz zakończył się remisem. Rok później na zakończenie sezonu Wisła grała z Jagiellonią w Białymstoku. Gdyby wygrała, zajęłaby czwarte miejsce w tabeli i wystartowała w europejskich pucharach. Przegrała. Z pojedynków Wisły i Jagiellonii, częściej zwycięsko wychodzili rywale. Teraz obydwie drużyny dzielą tylko dwa punkty. Jeśli wygrają płocczanie, awansują na fotel lidera, jeśli przeciwnicy - przeskoczą "Nafciarzy" w tabeli. W niedzielę Wisłę, która w tabeli przed 13. kolejką zajmowała drugie miejsce, dwa punkty za Pogonią, czeka kolejna okazja, by zyskać coś więcej niż komplet punktów. - Szansa, by zająć fotel lidera, jest trochę deprymująca, ale mam nadzieję, że nasi doświadczeni zawodnicy wyłączą w głowach stawkę i po prostu zagrają dobry mecz. Pokażą, że wyniki osiągane w poprzednich spotkaniach, nie były przypadkowe - tłumaczył Marzec. Zespół płockiej Wisły nigdy w historii nie miał szansy na zajęcie pierwszego miejsca w tabeli. - To kolejny fajny moment w tym sezonie i historyczne wyzwanie. Ale chcę zapewnić, że nie tylko pierwsze miejsce w tabeli po 13. kolejce jest naszym wyzwaniem. Teraz chłodzimy nastroje, bo dla nas najważniejsze jest miejsce na koniec sezonu. Jeśli uda się wygrać w niedzielę i awansujemy, będziemy się oczywiście cieszyć, ale jeśli to się nie uda, nie będziemy robić tragedii - zapewnił wiceprezes. Mecz Wisła Płock - Jagiellonia zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 12.30. Zobacz szczegóły z Ekstraklasy! marc/ co/