"Damian przyszedł do Płocka przed kilkunastoma miesiącami w ramach rozliczenia transferu Piotra Wlazło do Jagiellonii Białystok. Nasi pseudoznawcy próbowali robić z tego transferu grubą aferę. Teraz okazało się, że to był niesamowity ruch, sprzedaliśmy go za bardzo dobre pieniądze. To jest majstersztyk" - powiedział prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski. Prezes "Nafciarzy" nie myli się z prawdą. W sierpniu 2017 r. klub pozyskał Szymańskiego z Jagiellonii za 100 tys. zł, a dziś sprzedaje go za kwotę około 1,3-1,5 mln euro!Wychowanek MUKS Kraśnik przyszedł do Wisły z Jagiellonii Białystok 17 sierpnia 2017 roku, w ramach rozliczenia transferu Piotra Wlazło. W drużynie Szymański zadebiutował 25 sierpnia w przegranym 0-4 meczu z Górnikiem w Zabrzu. W sumie we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 52 meczach, w których strzelił 8 goli i zanotował 8 asyst. Przez trenera Jerzego Brzęczka został wyznaczony kapitanem zespołu, w opasce na ręku zagrał w sumie 33 razy. 23-letni środkowy napastnik tylko w sezonie 2018/2019 zagrał w 23 meczach, czterokrotnie wpisał się na listę strzelców, do tego trzeba doliczyć pięć ostatnich podań. 7 września zadebiutował w reprezentacji Polski w rywalizacji z Włochami. Prezes Kruszewski nie ukrywa, że traktuje ten transfer jako wielki sukces swój i dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego. "Gdy sprowadzaliśmy Szymańskiego z Jagiellonii, w miejsce Piotra Wlazło, ruch ten budził w pewnych płockich kręgach mnóstwo emocji. Okazało się jednak, że to my z dyrektorem Masłowskim mieliśmy rację, a Szycha został drugim najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii Wisły. Trzymamy za niego kciuki, dziękujemy za to, co dla nas zrobił i życzymy mu dalszego błyskotliwego rozwoju kariery". Temat transferu Szymańskiego do Achmatu pojawił się w grudniu 2018 roku. "Otrzymaliśmy poważny sygnał z Rosji. Klub za pośrednictwem agenta sprawdzał, czy zawodnik jest na sprzedaż. Oczywiście, Damian, tak jak każdy inny piłkarz Wisły jest na sprzedaż. Jesteśmy małym, miejskim klubem, który buduje budżet także sprzedając piłkarzy. Kiedy okazało się, że zawodnik jest zainteresowany opuszczeniem Płocka, na początku roku pojawiła się oferta kupna z Achmatu Grozny. Oferta była ciekawa, znacznie przekraczała sumę, jaką Wisła zarobiła choćby na Irku Jeleniu, kiedy ten przechodził do Auxerre. Długo zastanawialiśmy się, czy puścić go, czy trzymać, bo ma ważny kontrakt jeszcze przez półtora roku. Teoretycznie jego wartość może wzrosnąć, ale im bliżej końca kontraktu, tym trudniej będzie uzyskać dobrą kwotę, bo przecież za rok będzie mógł odejść za darmo, bez odstępnego. Wiemy, że możliwości klubu z Rosji były ograniczone, w tym tygodniu przysłali nam ofertę nazywając ją ostateczną, podjęliśmy decyzję" - zdradza szczegóły Kruszewski. Kiedy w sierpniu Szymański przychodził do Płocka, był piłkarzem nieznanym, po kontuzji. "Wymienialiśmy go za Piotrka Wlazło, który bardzo nam pomógł, bo grał dobrze i strzelał piękne bramki. Nowi pracodawcy Damiana muszą wiedzieć, że ma on trudny charakter, trzeba do niego trafić. On musi pracować z ludźmi pokroju Jerzego Brzęczka, który potrafił dotrzeć do każdego piłkarza. Damian dobrze się wypromował, ale jest pytanie, czy zmieniając klub będzie w dalszym ciągu tak dobrym piłkarzem, czy będzie grał. Dziś trudno powiedzieć, czy w tym momencie, mając niespełna 24 lata, przejście do przeciętnego klubu rosyjskiego, to jest dla niego dobry kierunek. Ale co tu dużo mówić, zaproponowano mu znakomite warunki finansowe, dostał szansę poznania czegoś nowego, jest reprezentantem Polski. Daliśmy zgodę, nie będziemy zawodnika blokować" - podkreślił Kruszewski. marc