Skonfliktowani od ubiegłego sezonu kapitanowie Wisły i Jagiellonii Dominik Furman i Taras Romanczuk przed meczem mieli okazję oficjalnie zażegnać konflikt i podać sobie ręce. Furman wyciągnął ręką na przywitanie, ale Romanczuk nie odwzajemnił tego gestu. To właśnie Ukrainiec z polskim paszportem po meczu obu drużyn w poprzednich rozgrywkach oskarżył Furmana o nazwanie go "banderowcem". Kapitan Wisły zaprzeczał oskarżeniom, twierdząc, że to Romanczuk pierwszy go obrażał. W wyniku zaangażowania PZPN-u spór udało się wyciszyć. Piłkarze wydali wówczas oświadczenie: "Podczas ostatniego meczu ligowego Jagiellonia Białystok - Wisła Płock doszło do ubolewania godnego incydentu z naszym udziałem. W spotkaniu tym nie brakowało twardej walki na boisku, a przy okazji wywiązała się nasza niepotrzebna "bitwa na słowa". Niestety padły wyrażenia, które nigdy nie powinny paść...(...) Wyjaśniliśmy to między sobą i podaliśmy (na razie wirtualnie) sobie ręce" - można było przeczytać w oświadczeniu Furmana i Romanczuka. Jak widać, konflikt nie do końca został zażegnany, a dawne urazy dają o sobie znać. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz WS