Paweł M. ps. "Misiek" to były przywódca gangu kiboli "Wisła Sharks". We wrześniu 2018 roku został zatrzymany we Włoszech przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji z Warszawy i Katowic.W maju 2018 roku postawiono zarzuty m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i handlu narkotykami. Nie przyznał się do winy i trafił do aresztu. 11 grudnia 2018 roku rozpoczęło się jego przesłuchanie. Zaczął współpracować z policją w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary. "Gazeta Wyborcza" dotarła do 350 stron protokołów zeznań gangstera. "Misiek" ujawnił wiele szokujących faktów. Zdradził m.in., że w 2007 roku, gdy zaczął handlować narkotykami, kupował je w ogromnych ilościach od brata byłego bramkarza Legii Warszawa Łukasza Sz. ps. "Kooman". "On był jednym z liderów Lechii Gdańsk. Ja od niego kupowałem narkotyki w 2007 r. Jednorazowo zakupywałem u niego 10 kg marihuany oraz 100 do 200 gram kokainy. Kokainy w podanym okresie kupiłem nie mniej niż 1 kg łącznie, natomiast marihuany zakupiłem łącznie 50-70 kilogramów" - powiedział.Ujawnił też, jak doszło do nawiązania zgody z bojówką Ruchu Chorzów. Twierdzi, że dowiedział się o tym już po fakcie. Przeczy to wiadomościom z książki Szymona Jadczaka "Wisła w ogniu", jakoby "Miśkowi" miał zaimponować hart ducha grupy "Psychofans" i doprowadził do układu z kibolami ze Śląska. "Misiek" zdradził też, że dobrze znał byłego wiceprezesa Wisły Damiana D., czemu ten zaprzeczał w rozmowie ze sport.pl w październiku 2018 roku. Gangster przyznał też, że Damian D. i prezes Marzena S. oddawali mu 15 tys. zł. miesięcznie ze swoich pensji. Dostawali też premie za pozyskanie sponsorów i transfery. Część z tych pieniędzy również trafiała do "Miśka" i "Zielaka". "Te pieniądze z prowizji od pozyskanych sponsorów były przelewane na konto firmy żony "Zielaka", a potem dzielone na naszą czwórkę tj. mnie, "Zielaka", Marzenę i Damiana D. Podziałem tych pieniędzy zajmował się Damian D. wraz z "Zielakiem" - miał zeznać przywódca "Sharksów".MP