Boguski wszedł na boisko w 65. minucie w miejsce Jesusa Imaza, ale na początku nic nie zapowiadało tak dobrego występu, bo najpierw zmarnował świetną okazję, gdy z kilku metrów nie zdołał pokonać bramkarza Zagłębia. - Powinienem to spokojnie umieścić w bramce. Dostałem świetne podanie od Carlitosa, ale niestety piłka nie wpadła do siatki - rozkładał ręce zawodnik Wisły.Boguski dużo skuteczniejszy był w końcówce spotkania. W 83. minucie Pol Llonch uderzył w słupek, a piłka dosłownie trafiła w Boguskiego i było 2-0. Kropkę nad "i" 34-letni zawodnik postawił w doliczonym czasie gry, gdy strzałem głową wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie Tomasza Cywki.- Pierwszego gola strzeliłem chyba brzuchem lub klatką piersiową, a przy drugim dostałem świetnie dogranie. Tomek dobrze przyjął, popatrzył, ja nadbiegłem i wykończyłem - analizował na gorąco Boguski.Gdy piłkarz jeszcze cieszył się z dwóch goli, podszedł do niego Manuel Junco. Dyrektor sportowy krakowian miał dla zawodnika Wisły świetną wiadomość.- Poinformował mnie, że mój kontrakt został przedłużony (na kolejny rok - przyp. red.). Ja mu wierzę i teraz czekam tylko na oficjalne pismo - zaznacza Boguski, którego prolongowanie umowy było zależne od liczby minut, które spędzi na boisku.Teraz przed Wisłą niedzielne spotkanie z Lechem Poznań (godz. 18). Dzięki trzem wygranym z rzędu nie będzie to jednak tylko mecz o prestiż, bo krakowianie ciągle mają szansę na czwarte miejsce, które daje grę w europejskich pucharach.- Teraz musimy skupić się tylko na Lechu, by zachować szansę na czwarte miejsce. Jeśli bowiem w niedzielę nie wygramy, to nie będziemy myśleli już o pucharach, a tylko o jak najwyższym miejscu w lidze - podkreśla Boguski.Piotr Jawor Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz