W zasadzie już tylko ostatnich formalności brakuje, by Peszko oficjalnie został wytransferowany na pół roku do Krakowa. Piłkarz już dotarł do Turcji, gdzie na obozie w Belek przebywa zespół Wisły. Korzyść może być obopólna, bo przez swoje zachowanie 33-latek praktycznie pozbawił się szans na grę w zespole Lechii, za to będąca w dużych kłopotach finansowych, organizacyjnych i kadrowych Wisła potrzebuje piłkarzy. Oczywiście pełne apanaże "Peszkina" byłyby trudne do udźwignięcia dla walczących o każdą złotówkę nowych władz "Białej Gwiazdy", ale piłkarz doszedł do wniosku, że też musi coś z siebie dać. Tym "czymś", jak wynika ze słów Tomasza Hajty, którego agencja menedżerska pilotuje transakcję na linii Gdańsk - Kraków, jest radykalne obniżenie pensji. - Sławek zszedł z zarobków o połowę, bo ma jeszcze sportowe ambicje - wyjaśnia na łamach "Przeglądu Sportowego" Hajto. Były reprezentacyjny obrońca, a obecnie ekspert telewizyjny, dodał ponadto, że jego agencja zrzekła się z wszystkich pieniędzy, jakie normalnie zarobiłaby za pośrednictwo przy wypożyczeniu. Przypomnijmy, że kontrakt Peszki z Lechią obowiązuje jeszcze przez półtora roku, ale zawodnik w rundzie jesiennej praktycznie przepadł w Gdańsku. Ostatnim meczem, jaki rozegrał w zespole Piotra Stokowca, był niechlubny występ przeciwko Jagiellonii Białystok. To wtedy pomocnik za brutalny faul na Arvydasie Novikovasie otrzymał czerwoną kartkę, a dodatkowo został ukarany trzymiesięczną dyskwalifikacją. Gdy kara dobiegała końca, starł się na treningu z asystentem trenera Stokowca, czym praktycznie pogrzebał swoją przyszłość w klubie z Gdańska. Art