Z jednej strony Wisła potraktowała mecz ze Stalą jako możliwość odpokutowania kary za kartki dla czterech podstawowych zawodników, ale z drugiej w Rzeszowie krakowianie wciąż mieli o co grać - remis dawał im pewne utrzymanie czwartej pozycji, a wygrana szansę na awans na trzecie miejsce. - Mamy mocną kadrę - zapowiadał przed meczem trener Mariusz Jop, więc jego zmiennicy nie mieli wyboru - musieli udowodnić, że szkoleniowiec w każdej chwili może na nich liczyć. I eksperymentalnie zestawiony skład szybko pokazał, że nawet w osłabieniu jest w stanie grać skutecznie i efektownie. Już w 12. minucie Frederico Duarte przymierzył z ponad 20 metrów precyzyjnie przy słupku i Wisła prowadziła. Z kolei niespełna pół godziny później precyzja Łukaszowi Zwolińskiemu specjalnie nie była już potrzebna, bo strzałem do pustej bramki wykończył efektowny rajd i podanie Angela Baeny. Wisła prowadziła 2:0 i wówczas była na trzeciej pozycji, bo w meczu Wisła Płock - Miedź Legnica ciągle było 0:0. Stal próbowała szarpać i nękać bramkę Patryka Letkiewicza, a najbliżej szczęścia był Benedykt Piotrowski, który z dystansu uderzył w poprzeczkę. Na przerwę Wisła schodziła z dwubramkowym prowadzeniem, ale zajmowała już czwarte miejsce, bo jeszcze w pierwszej połowie Wisła Płock zdobyła dwie bramki. Stal Rzeszów okazję do złapania kontaktu miała zaraz na początku drugiej części, ale Kamil Kościelny stojąc pięć metrów przed bramką i mając przed sobą tylko leżącego Letkiewicza, uderzył wysoko nad bramką. W 72. minucie goście stracili już złudzenia co do rozstrzygnięcia spotkania, bo po raz kolejny z dystansu przymierzył Duarte. Tym razem mniej precyzyjnie, ale nie najlepiej zachował się bramkarz Stali i było 3:0. W tym układzie krakowianom pozostało już tylko czekać na końcowy gwizdek i rozstrzygnięcia na innych boiskach. Chwilę później dowiedzieli się, że zajmą czwarte miejsce i w czwartek w półfinale barażu zmierzą się z Miedzią Legnica. Tym razem piłkarze Wisły Kraków mogli świętować zwycięstwo ze swoimi kibicami, których spora grupa zdołała obejść zakaz wpuszczania przyjezdnych wydany przez organizatora spotkania. Mecz z Wisłą był z kolei ostatnim spotkaniem dla Andreja Prokicia, który w Stali Rzeszów rozegrał siedem sezonów i w 44. minucie zszedł z boiska z honorami, żegnany szpalerem ustawionym przez zawodników obu drużyn. PJ