- Wydaje mi się, że żadna strona nie została pokrzywdzona, choć mecz zakończył się w takich okolicznościach, że to pewnie Wisła Kraków mniej się cieszy. Boli, gdy traci się bramkę w ostatnich minutach. Wydaje mi się jednak, że remis jest sprawiedliwy i z przebiegu spotkania nikt nie został skrzywdzony - analizował na gorąco Uryga. 26-letni zawodnik przy Reymonta spędził znaczną część kariery. Do Wisły trafił jako junior, następnie piął się po kolejnych szczeblach, aż w końcu zaliczył 100 spotkań z białą gwiazdą na koszulce. To dlatego po bramce na jego twarzy nie dało się znaleźć choćby cienia uśmiechu. - Radość była ogromna, jak po każdej bramce, bo to wyjątkowa sprawa dla każdego zawodnika, a zwłaszcza dla obrońcy. Z szacunku i sentymentu nie powinienem jednak zbytnio świętować, ani celebrować. Choć oczywiście ta bramka bardzo mnie ucieszyła - przyznaje Uryga. Były zawodnik Wisły podkreśla, że jest na bieżąco z tym, co dzieje się przy Reymonta. Zna sytuację od środka, bo kontaktuje się z byłymi kolegami. - Cieszę się, że trochę spokoju teraz napłynęło do szatni Wisły. Wróciła radość z trenowania i grania, więc oby tak dalej. Mam nadzieję, że my oraz chłopaki z Wisły Kraków będziemy mieli spokojne te najbliższe miesiące - podkreśla Uryga. Zawodnik Wisły Płock zapewnia również, że obejrzy wtorkowe derby Krakowa. - O 18 gramy z Rakowem, więc nie ma innej opcji, jak oglądnąć derby, choć ubolewam mocno nad tym, że nie będą mogli zobaczyć tego kibice z sektora gości, ale to już inny temat... - stwierdził Uryga. PJ