Wisła Kraków skorzystała z opcji przedłużenia kontraktu o rok, jaką miała w umowie z Carlitosem. Hiszpan skomentował to emotikonami wyrażającymi dezaprobatę. Swój wpis na ten temat z Twittera szybko usunął. Za to zaczął działać jego menedżer, który miał sprawę skierować do FIFA. - Badałem sprawę Carlitosa. Wisła przedłużyła z nim kontrakt zgodnie z prawem. Gdyby sprawa dotyczyła Polaka, rozwiązywałaby ją nasza Izba ds. Rozwiązywania Sporów. Jest jednak obcokrajowcem, dlatego zajmie się nią FIFA, a ta przyzna zapewne rację Wiśle, jednak zawodnikowi, za ewentualne zerwanie kontraktu, poleci zapłacić klubowi odszkodowanie, które zazwyczaj jest znacznie niższe od kwoty odstępnego, w wypadku transferu gotówkowego za tej klasy zawodnika. Carlitosowi może też grozić zawieszenie, ale FIFA nie zawsze stosuje tę karę - powiedział serwisowi eurosport.interia.pl Łukasz Wachowski dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN.Fakty są takie: największym orężem zarządców z TS Wisła, które sprawnie ratuje spółkę Wisłę SA z tarapatów finansowych, jest dobra polityka kadrowa i wyławianie takich perełek jak Carlitos właśnie. Wiceprezes Wisły SA Dariusz Dukat zapowiedział już kilka miesięcy temu: - Jak ktoś chce Carlitosa, to musi wyłożyć sporo pieniędzy. Ofert poniżej trzech milionów euro nie będziemy traktować poważnie. Sprawa ma też drugi aspekt: jeśli zawodnik i jego menedżer respektować będą roczne przedłużenie współpracy, nie daje to wystarczająco mocnej karty klubowi w negocjacjach z kontrahentami. Znacznie mocniejszą pozycję "Biała Gwiazda" miałaby z np. trzyletnią umową z zawodnikiem.Całe szczęście w tej sytuacji, że Carlitos jest zupełnie innym człowiekiem niż poprzedni wybitny obcokrajowiec z Reymonta - Kalu Uche, który mając ważny kontrakt z Wisłą, 15 lat temu odmówił gry w batalii o Ligę Mistrzów, bo spieszno mu było do wyjazdu. Pewnie przygoda Carlitosa z Wisłą też dobiega końca, ale on nie dąsa się ani chwili, tylko jeszcze bardziej wkręca w ziemię rywali i dystansuje konkurencję na liście strzelców. Z Lechem Poznań nie zagra z powodu żółtych kartek. Wszystko na to wskazuje, że ostatnim występem w barwach "Białej Gwiazdy" przez sympatycznego zawodnika będzie wyjazdowy mecz z Górnikiem Zabrze. Rzadko zdarza się, by branżowy portal Transfermarkt zaniżał wartość jakiegoś piłkarza, zazwyczaj ich przewartościowuje. W wypadku Carlitosa wydaje się być cena mocno zaniżona - 1.15 mln euro, choć i tak ponad dwukrotnie wzrosła od momentu jego przyjścia do Polski z rezerw Villarealu, gdy wynosiła 400 tys. euro. Bliższy rzeczywistej wartości Carlosa jest zdecydowanie wiceprezes Dukat niż Transfermarkt. Takich strzelców, takich dryblerów w Polsce nie ma w ogóle, niewielu jest ich też w naszej części Europy.Wszak Carlitos nie skończył jeszcze 28 lat. - Jestem w Wiśle szczęśliwy, ale jeśli chodzi o transfery, to ja jako zawodnik jestem na drugim planie - powiedział nam kilka miesięcy temu Carlitos.Dyrektor sportowy Wisły Manuel Junco ma już pewnie od dawna ból głowy ze znalezieniem godnego następcy Carlitosa. Jasne, "Biała Gwiazda" ma jeszcze Jesusa Imaza, którego talent może się rozwinąć jeszcze bardziej, gdy to on, a nie Carlitos będzie operował bliżej bramki przeciwnika. - Carlitos ma z nami ważny jeszcze przez rok kontrakt, ale na siłę nie będziemy go tu trzymać. Jeśli pojawi się dobra oferta dla obu stron, to go sprzedamy - powiedział dyrektor Junco w Canal+Sport.- Nasze stanowisko jest niezmienne: kontrakt z Carlitosem został przedłużony prawidłowo. Nie wdajemy się w rozważania na temat tego, jak ewentualnie postąpi menedżer piłkarza. To nie jest pytanie do nas - podkreśla w rozmowie z nami rzeczniczka Wisły Olga Tabor-Leszko. Chętnych na Hiszpana będzie wielu, w tym najbogatsze polskie kluby Legia i Lech, tyle że Wisła nie pali się do sprzedawania kogokolwiek do krajowej konkurencji. Michał Białoński