Za dwa i pół tygodnia startuje runda wiosenna. Nim to nastąpi, krakowianie mają zagrać cztery sparingi: z Podhalem, MSK Żilinia, Zagłębiem Sosnowiec i Spartakiem Trnava. Teoretycznie środowy rywal jest najmniej wymagający, ale na tym etapie przygotowań po krakowianach też nie można spodziewać wielkiej formy. - W tym meczu na pewno będzie widać, jak zamierzamy grać wiosną, ale zobaczymy też, w jakim momencie będziemy pod względem fizycznym. Możemy mieć "kryzys" i może to nie wyglądać do końca tak, jak ma wyglądać 31 stycznia - podkreśla w rozmowie z Interią Mateusz Lis, bramkarz Wisły. Piłkarze "Białej Gwiazdy" w tygodniu trenują po dwa razy dziennie, tylko w weekendy mogą liczyć na taryfę ulgową. Na pierwszych zajęciach dostali w kość, ale teraz powoli zaczynają dochodzić do siebie. - Trener od początku podkreślał, że pracujemy ciężko po to, by z formą trafić na pierwszy ligowy mecz z Piastem. I tylko to się liczy, to jest dla nas najważniejsze. Zdaję sobie sprawę, że w środę z Podhalem być może nie zagramy "na świeżości", ale na pewno damy z siebie wszystko i nikt nie będzie kalkulował - zapewnia Lis. W meczu z Podhalem trener Hyballa raczej nie zaskoczy składem. Klub zdementował doniesienia niektórych mediów, że na testach medycznych w Myślenicach przebywa Alon Turgeman (więcej pisaliśmy o tym TUTAJ), nic nie zmieniło się również w sprawie Fatosa Beciraja (TUTAJ). Z zawodników, którzy jesienią w Wiśle nie występowali, są tylko wracający z wypożyczeń Serafin Szota oraz Przemysław Zdybowicz, który jeszcze leczy uraz. Mecz Wisła - Podhale w środę o godz. 12, a przed spotkaniem klub wystosował do kibiców apel. "Ze względu na pandemię koronawirusa i zaostrzone środki ostrożności prosimy kibiców o to, aby nie gromadzili się wokół bazy treningowej w Myślenicach. W trosce o zdrowie wszystkich sympatyków, klub planuje umożliwienie śledzenia sparingu z Podhalem poprzez transmisję LIVE" - napisano w komunikacie. PJ