Dyskusję rozpoczęła ocena spotkania Wisły Kraków z Legią Warszawa, które zakończyło się bezbramkowym remisem.- Po ostatnich meczach Wisły Kraków spodziewałem się, że Legia ją zdominuje. Ekipa z Warszawy posiada bardzo mocny środek pola, ale "Biała Gwiazda" bardzo dobrze taktycznie rozegrała to spotkanie. Zwłaszcza w pierwszej połowie, gdy mecz był wyrównany. Nie było widać, kto jest lepszy i kto jest mistrzem Polski. W drugiej połowie Legia nieco podkręciła tempo. Ostatnie 25 minut to już duża przewaga stołecznego klubu. Mimo to Legia nie zdołała strzelić bramki i remis to zasłużony wynik - stwierdził Smuda. Były selekcjoner reprezentacji Polski zauważył, że wiślacy mieli nieco inny pomysł na grę, niż zazwyczaj.- Wisła nie grała wysokim pressingiem. Trener Peter Hyballa nie krzyczał już "press, press", a drużyna jak najszybciej się cofała. Czekała na Legię na własnej połowie, a warszawiacy w tym dniu nie byli w stanie strzelić jej gola - zauważył gość Interii. Błaszczykowski i Boguski w środku pola Wisły Kraków? Smuda skrytykował także wystawianie Stefana Savicia w środku pola. Jako przykład piłkarza idealnego na tej pozycji wskazał Gieorgija Żukowa. - Ostatnio nie podoba mi się gra z Saviciem. W środkowej strefie musi występować ktoś o dobrych parametrach biegowych, "walczak", taki jak Żukow. On daje z siebie wszystko. Gdyby miał jeszcze nieco więcej techniki i "kleju" w nodze, być może dawałby drużynie więcej. Poza nim nie widzę w ekipie Wisły reżysera w środkowej strefie. Ciągle wspominam, że w środku - zwłaszcza z przodu, za napastnikiem - widziałbym Jakuba Błaszczykowskiego oraz Rafała Boguskiego. Obaj są doświadczeni, świetnie operują piłką i są w stanie "nakarmić" nią napastników. Atakujący nie dostają bowiem żadnych podań otwierających drogę do bramki - powiedział Smuda. W programie nie zabrakło wątku trenera Rakowa Częstochowa - Marka Papszuna - który w niedzielę poprowadził swoją drużynę do triumfu w finale Pucharu Polski. - Papszunowi jest dużo, dużo łatwiej pracować. Prowadził bowiem drużynę jeszcze w drugiej lidze. Nie było tam żadnej presji. Teraz będzie mu trudniej, gdy trzeba grać w eliminacjach do europejskich pucharów i ma się apetyty na mistrzostwo Polski. To jest problem. Do tej pory na spokojnie budował sobie zespół, nikt mu nie przeszkadzał. Nie było ciśnienia ze strony kibiców i działaczy. Dla nich powrót do Ekstraklasy to już był niesamowity sukces. Tym się cieszyli. W Ekstraklasie Raków od razu grał jednak ofensywnie. Drużyna przeprowadziła dobre transfery. Brali niektórych zawodników, których pozbyły się inne kluby. Przykładem jest Marcin Cebula. Wisła ma renomę europejską. To nie jest Raków. Teraz, gdy będzie on grał w pucharach, niektórzy będą się zastanawiać, gdzie leży Częstochowa. Wisła to coś innego. Tu nie ma czasu. Gdy ją przejmujesz, nikt nie pyta się czy masz ośmiu juniorów w kadrze, jak niegdyś ja. Od razu liczy się wynik. To jest ta różnica - zauważył były szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". - Trzeba się zastanowić co zrobić, żeby zbudować drużynę. Ostatnio byłem na meczu Centralnej Ligi Juniorów Wisła Kraków - Zagłębie Lubin. Chciałem zobaczyć, jaki materiał jest w tamtej drużynie, bo to są chłopcy, którzy - w przypadku sporego talentu - od razu są desygnowani do gry w pierwszym zespole. Nie chcę tutaj operować nazwiskami, ale jest dwóch-trzech zawodników, na których można postawić. Nie mówię, że któryś z nich ma być numerem jeden w zespole, ale mogą już stawiać pierwsze kroki w Ekstraklasie. W ten sposób trzeba postępować, by zbudować młody, obiecujący zespół na przyszłość, by nie tracić zbyt dużo pieniędzy. Nie ma się czego bać. Popatrzmy na Wartę. Ona weszła do Ekstraklasy, a ja nie znam większości nazwisk piłkarzy, bo nie przewijali się oni w elicie. Może poza Łukaszem Trałką, który jest tam szefem. Oni jednak sobie radzą i niewiele brakuje, by zagrali w pucharach - dodał. Co z przyszłością trenera Hyballi w Wiśle Kraków? Smuda wypowiedział się także na temat przyszłości trenera Hyballi, który jego zdaniem powinien pozostać w klubie.- Wydaje mi się, że Hyballa powinien jeszcze zostać w klubie. Ile pracuje w Wiśle? Raptem kilka miesięcy. Być może pozna dokładnie realia polskiej ligi i wypali. Także ze względów finansowych zadziałałbym tutaj oszczędnościowo - stwierdził były selekcjoner.Na koniec Smuda wlał trochę optymizmu w serca kibiców "Białej Gwiazdy".- Moim zdaniem doczekamy się czasów, gdy Wisła będzie grała o górną połowę tabeli. Większość zawodników, których "Biała Gwiazda" by chciała, chętnie dołączy do zespołu. Kraków to ładne miasto, a Wisła to klub z wyrobioną marką w Europie. Jakub Błaszczykowski może jeszcze wiele pomóc - i w grze, i w dobieraniu zawodników, bo trochę już przeżył i zna się na tym. Jestem więc dobrej myśli co do Wisły. Widać już, że coś się dzieje. Nie złego, choć Wisła jest nisko, ale dobrego. Jest zainteresowanie klubem. Na meczu CLJ spostrzegłem, że ludzie interesują się już wiślacką młodzieżą. Kibice stali za płotem. Ja miałem szczęście, bo wpuścili mnie sędziowie - zdradził Smuda. Tom