Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Wisła Kraków - Śląsk Wrocław! Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych Najpierw wyłożył swoje pieniądze, by koledzy z szatni dostali pensje, na które czekali od pół roku; później pomagał zmontować skład, a teraz zdobywa bramkę na wagę pierwszego zwycięstwa w 2019 r. Jakub Błaszczykowski pokazuje, że jak już się zaangażuje w ratowanie Wisły, to robi to na całego! Kibice potrafią to docenić. Jedyna flaga głosiła: "Miłość większa od milionów, Kuba wreszcie witaj w domu!" Pierwszy mecz przy Reymonta w tym roku był ważnym sprawdzianem organizacyjnym. Ratownicy Wisły - obok Kuby są to Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński zrobili wiele, na czele z klubowym rekordem sprzedanych karnetów (14,2 tys.), ale ich wysiłek mogli zniweczyć pseudokibice spod znaku "Sharks". Ich flagi nie było nie tylko w centralnym miejscu trybuny C, ale w żadnym innym miejscu stadionu po raz pierwszy od kilku lat. Co więcej, w ogóle jej nie było, jak zresztą żadnych flag, za wyjątkiem tej jednej - na cześć Kuby. Dla Wisły starcie ze Śląskiem nie było bułką z masłem. Zresztą nie mogło być, skoro straciła zimą wszystkich trzech rozgrywających, a wrocławianie wzmocnili środek drugiej linii nie byle kim, bo eks-wiślakiem Krzysztofem Mączyńskim. I długo gospodarze nie mogli sforsować pomocy Śląska. Na początku udało im się tylko raz, gdy Krzysztof Drzazga odebrał piłkę Jakubowi Łabojce, jednak w polu karnym Błaszczykowski został zablokowany. Ekipa Viteżslava Laviczki mogła wyjść na prowadzenie, ale Mateusz Lis obronił groźne uderzenia Piotra Celebana i Mączyńskiego, który z rzutu wolnego celował w okienko. Przy tej drugiej interwencji Lis poturbował się o słupek, ale po chwili na schłodzenie stłuczenia był w stanie grać dalej. W pozornie niegroźnej sytuacji Robert Pich kopnął w nogę przyjmującego piłkę Drzazgę. Sędzia Paweł Gil początkowo nie zauważył tego faulu, ale z pomocą VAR-u podyktował rzut karny. Wisła w tym sezonie zmarnowała dwa rzuty karne. Tym razem odpowiedzialność na swoje barki wziął kapitan. "Błaszczykowski" zmylił Jakuba Słowika i skierował piłkę w lewy górny róg, by po chwili utonąć w objęciach kolegów! To pierwsze trafienie "Błaszcza" w Ekstraklasie od 11 listopada 2006 r. Na drugą połowę za Marko Kolara wszedł Kamil Wojtkowski i wiślacy musieli sobie radzić bez nominalnego napastnika. Śląsk był bliski wyrównania po szybkim ataku z 50.min, gdy Arkadiusz Piech podał do Roberta Picha, ten uwolnił się spod opieki rywala i uderzył z 17 m minimalnie niecelnie. By zwiększyć siłę rażenia trener Laviczka wprowadził za Piecha Marcina Robaka na ostatnie pół godziny spotkania. Na dodatek Michał Chrapek wszedł za Michała Łabojkę. I bardzo szybko wrocławianie mogli się cieszyć z gola, ale Robak, po stracie Vullneta Bashy kopnął obok bramki. Później, po ataku prawym skrzydłem Matej Palczić w ostatniej chwili uprzedził Picha przed wpakowaniem piłki do pustej bramki. Wisła próbowała się odgryźć i poprawić wynik, po podaniu Wojtkowskiego szarżował Sławomir Peszko, ale podał niecelnie. Kilka minut później został zastąpiony przez Lukasa Klemenza i siła ofensywna krakowian spadła jeszcze bardziej. "Biała Gwiazda" grała na utrzymanie wyniku. Wprawdzie ruszył jeszcze do przodu Drzazga, zagrał prostopadle do Wojtkowskiego, którego strzał po ziemi obronił Słowik. Na ostatnie 10 minut zmęczonego Kubę zastąpił Łukasz Burliga. "Błaszcza" żegnała owacja na stojąco i skandowanie: "Hej Kuba, jesteś legendą!". Fetę wiślakom mógł zepsuć Lubambo Musonda, którego strzał najpierw obronił Lis, a w piłce meczowej, w 83. min pomocnik Śląska z siedmiu metrów wypalił nad poprzeczką. W doliczonym czasie do II połowy pole karne krakowian zamieniło się w obronę Częstochowy. Zdobycie tej twierdzi gościom się nie powiodło również dlatego, że Piotr Celeban nie trafił głową do bramki z siedmiu metrów. Wisła po tej wygranej awansowała na 9. miejsce, Śląsk jest wciąż 12. W poniedziałkowy poniedziałek na stadionie Wisły pojawiło się rekordowe 21289 widzów, z czego 1527 stanowiły kobiety, a prawie 700 dzieci do lat 12. 22. kolejka Lotto Ekstraklasy: Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Jakub Błaszczykowski (40. Z karnego po faulu Picha na Drzazdze) Sędziował Paweł Gil z Lublina. Żółte kartki: Basha, Peszko, Burliga oraz Mączyński, Broź, Farshad. Widzów: 21 289 Z Krakowa Michał Białoński Po meczu Wisła Kraków - Śląsk (1-0) powiedzieli: Viteżslav Laviczka (trener Śląska Wrocław): "Przede wszystkim chciałbym pogratulować gospodarzom zwycięstwa. Było to ważne spotkanie, a zadania nie ułatwiała atmosfera. Była ona wspaniała. Spodziewaliśmy się ciężkiej przeprawy i jeśli chodzi o pierwszą połowę, to nie zagraliśmy w swoim stylu, w takim, jakiego oczekiwaliśmy. Być może niektórzy zawodnicy byli zbyt zdenerwowani. W drugiej połowie dokonaliśmy kilku zmian i to wpłynęło na poprawę naszej gry. - Naszym największym problemem było to, że nie wykorzystaliśmy dobrych okazji, które udało się nam wypracować, a było ich kilka. Dlatego nie zdobyliśmy choćby punktu. W naszej grze jest co poprawiać, ale moi piłkarze walczyli jednak do końca, widać było ich pełne zaangażowanie do ostatniego gwizdka. Chciałbym też podziękować kibicom, także tym, którzy przyjechali z Wrocławia, aby nas wspierać. Dzisiaj futbol był w znakomitej oprawie". Maciej Stolarczyk (trener Wisły Kraków): "Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że takim wynikiem zakończyło się to spotkanie. Był to dla nas trudny mecz, bo chcieliśmy podziękować kibicom za wsparcie dobrą gra, ale przede wszystkim wynikiem. Nasze zwycięstwo było skromne, ale trzeba oddać Śląskowi, że utrudnił nam podwyższenie prowadzenia. Rywale przejęli też inicjatywę i wygraliśmy dzięki determinacji zawodników. Należą im się duże słowa uznania, bo byli głodni tej wygranej i chcieli bardzo zmazać plamę sprzed tygodnia, gdy przegrali z Górnikiem Zabrze. Cieszymy się z trzech punktów i przygotowujemy się do następnego meczu z Lechią Gdańsk. - Marko Kolar został zmieniony w przerwie ze względu na uraz głowy i nie chcieliśmy ryzykować. Czy jest to coś poważnego okaże się po badaniach lekarskich. Myślę, że jutro będziemy mieli pełną wiedzę na temat jego stanu zdrowia. Jeśli natomiast chodzi o zmianę Kuby Błaszczykowskiego, to dał z siebie maksimum i to było zmęczenie. Dlatego taka zmiana - To było dla Kuby trudne spotkanie, bo kibice przyszli zobaczyć go w akcji, ponownie powitać na stadionie w Krakowie i pomimo tego, że grał na największych arenach świata, to mogło być nietypowe dla niego przeżycie. Strzelił jednak zwycięską bramkę i przede wszystkim poprowadził zespół. Chcę jednak podkreślić, że cała drużyna stanęła na wysokości zadania i to było kluczowe, aby utrzymać wynik do końca".Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Typuj wyniki spotkań Ekstraklasy!