Mnie taki nękał latami. Dzwonił zaraz po meczach Wisły, gdy akurat byłem na konferencji prasowej. Dobijał się, gdy biegałem po strefie wywiadów, a później wypytywał "co mówili?!", jakby tam rozstrzygały się losy świata. Ten kolega robił jeszcze jedną charakterystyczną rzecz - zawsze kończył rozmowę zwrotem: "Pamiętaj, Wisła to coś więcej niż klub!". Czasem SMS-y o takiej treści przysyłał o trzeciej w nocy, zawsze to zdanie dodawał do życzeń świątecznych. Czy pytałem o zdrowie, interesy, pogodę - dowiadywałem się, że "Wisła to coś więcej niż klub". Od jakiegoś czasu kolega nie dzwoni. Przy Reymonta dzieją się za to inne rzeczy: - zjawia się Jakub Błaszczykowski. Nie jedzie zarabiać na wygodną emeryturę w Stanach Zjednoczonych czy Emiratach Arabskich, a zamiast odkładać pieniądze na starość, pakuje je w klub, któremu nikt nie daje gwarancji przetrwania; - zjawia się Wojciech Kwiecień - człowiek bardzo zamożny, ale nie opływający w bogactwa. Pożycza kolejne pieniądze, aż pożyczka dobija do 6 milionów! A gdy sam już nie może dalej tego ciągnąć, próbuje zaangażować innych biznesmenów; - zjawia się Jarosław Królewski, którego trudno byłoby nawet wymyślić. Wcześniej nieznany nikomu, nagle wciąga w pomoc Wiśle Roberta Lewandowskiego i Mathieu Flaminiego oraz pomaga zorganizować pożyczkę na 4 miliony złotych (sam daje 1,33 mln, tyle samo co Błaszczykowski i Tomasz Jażdżyński); - zjawia się Bogusław Leśnodorski - były prezes Legii Warszawa, wielki kibic tego klubu. Co więc robi w Wiśle? Chce pomóc w kwestiach prawnych. Za darmo; - piłkarze grają miesiącami za darmo, ale gdy już odchodzą, to nie z pretensjami, ale wspomnieniem niesamowitej atmosfery; - klubu nie opuszczają jego byli piłkarze: Arkadiusz Głowacki (jako dyrektor sportowy) oraz Maciej Stolarczyk, Mariusz Jop, Radosław Sobolewski i Kazimierz Kmiecik. Nie odchodzą, mimo że sami nie otrzymują wypłat, a do tego muszą świecić oczami przez piłkarzami; - kibice zbierają pieniądze. Najpierw nieśmiało, małe sumy, ale później okazuje się, że łącznie do studni bez dna wrzucili ponad 2 miliony złotych. Pamiętacie tego kolegę od "Wisła to coś więcej niż klub!"? Niepotrzebnie przez lata strzępił język, bo życie podało to hasło na tacy i to wygrawerowane złotymi literami. P.S. Pamiętacie upadki polskich klubów z ostatnich lat? Ruch Chorzów nie wyszedł z dołka, mimo że miasto podpinało go pod kroplówkę. Widzew Łódź - choć w innej sytuacji właścicielskiej niż Wisła - zleciał z hukiem do IV ligi. A piłkarze Polonii Warszawa z Ekstraklasą pożegnali się w koszulkach z napisem: "Królu złoty, gdzie banknoty?". Na tym tle Wisła rzeczywiście wygląda jak klub z innej bajki. Piotr Jawor