"Jesteśmy na takim etapie, że musimy ciężko pracować, aby zwyciężać" - powiedział trener piłkarzy Wisły Kraków Maciej Stolarczyk przed sobotnim meczem 15. kolejki ekstraklasy z Zagłębiem Lubin. Krakowianie do tej pory byli chwaleni za prezentowany styl i osiągali dobre wyniki. Ostatnio w ich grze coś się zacięło. Symptomem tego był zremisowany u siebie 2-2 mecz z Zagłębiem Sosnowiec, a już bardzo poważnym ostrzeżeniem styl, w jakim przegrali ostatnie spotkanie z Piastem w Gliwicach. Wiślacy dali się kompletnie zdominować rywalowi i przegrali zasłużenie 0-2. Stolarczyk zgodził się, że jego podopieczni spisali się przed tygodniem bardzo słabo, ale chwalił ich za podejście do pracy na treningach. "Jesteśmy na takim etapie, że musimy ciężko pracować, aby zwyciężać. Ta świadomość jest w zespole i wszyscy tak do tego podchodzą. Pomimo że mieliśmy bardzo fajne spotkania z Lechią, Lechem czy na Legii, to przytrafiały się też takie, które pokazały ile pracy jeszcze przed nami i ile musimy dawać z siebie, żeby ten poziom potwierdzać. W tym tygodniu pracowaliśmy nad organizacją gry defensywnej oraz nad elementami budowania i wykańczania akcji. To było dla nas kluczowe. Obydwa elementy są istotne, ale jak mawiają klasycy - to gra defensywna jest podstawą do tego, aby zwyciężać. Ja też jestem tego zwolennikiem" - przyznał krakowski szkoleniowiec. Z Zagłębiem Lubin, z powodu pauzy za kartki nie będzie mógł zagrać Maciej Sadlok i wszystko na to wskazuje, że na środku obrony zastąpi go Zoran Arsenić. Poza Sadlokiem Stolarczyk będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, gdyż Marko Kolar i Tibor Halilović już wyleczyli kontuzje i wrócili do normalnych treningów z zespołem. Zagłębie ostatnio też nie ma dobrej passy. W poprzedniej kolejce przegrało u siebie z Koroną Kielce 0-1. Lubiński zespół po raz pierwszy w tym meczu prowadził Holender Ben van Dael, który na stanowisku trenera zastąpił Mariusza Lewandowskiego. "Nie chcę rozwodzić się na temat przeciwnika, bo każdy ma swoje problemy, a dla nas jest to bardzo istotne spotkanie i skupiamy się na tym, co my mamy w nim zrobić" - podsumował tę kwestię Stolarczyk. Wisła wciąż zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi. Zawodnicy od kilku miesięcy czekają na zaległe pensje. "Mam duży szacunek dla całego zespołu za to co robi i w jaki sposób do tego podchodzi. Cieszę się z takiej reakcji zawodników, ich mentalności, bo nie dają mi odczuć, że ich głowy są w innym miejscu. Nie ma co ukrywać, że nasz klub jest w takiej sytuacji, że potrzebujemy wsparcia w każdym elemencie. Nie tylko w codziennej pracy, ale i od kibiców na stadionie. To wszystko jest dla nas bardzo istotne, bo to wsparcie powoduje, że klub się jednoczy i wszyscy dążą do tego samego. Jest to specyficzna sytuacja, ale zawodnicy w żadnym stopniu nie dają mi odczuć, że są niezadowoleni" - zapewnił Stolarczyk. W minionym tygodniu do kadry pierwszego zespołu włączony został 15-letni napastnik Aleksander Buksa. To brat powołanego ostatnio przez Jerzego Brzęczka do kadry na mecze z Czechami i Portugalią piłkarza Pogoni Szczecin - Adama. "Olek jest reprezentantem Polski w swojej kategorii wiekowej i jego rozwojowi dobrze zrobi, jak będzie trenował wśród profesjonalnych piłkarzy. Trudno powiedzieć jakim zawodnikiem zostanie w przyszłości. To zależy od wielu spraw. Posiada jednak potencjał i walory, które pozwalają myśleć o tym, że może coś z niego być. Na to jednak trzeba poczekać. Na razie musi przejść przez etap pracy, którą trzeba wykonać, ale jest tego świadomy. Zresztą obydwaj bracia bardzo dobrze podchodzą do futbolu" - ocenił Stolarczyk, który, gdy był dyrektorem sportowym Pogoni Szczecin, sprowadził tam Adama Buksę z Zagłębia Lubin. Grzegorz Wojtowicz