Poszukiwanie optymalnego zestawienie trwa. Wisła ma za sobą już połowę sparingów, ale w żadnym z nich trener Maciej Stolarczyk nie mógł skorzystać ani z Zorana Arsenicia, ani Frana Veleza, którzy leczą urazy. To komplikuje nie tylko pracę szkoleniowca, ale ma również wpływ na działania dyrektora sportowego Arkadiusza Głowackiego, który dmucha na zimne i wobec urazów nie zastanawia się np. nad powtórnym wypożyczeniem Rafała Pietrzaka, który ostatnią rundę spędził w Zagłębiu Lubin. - Żadnych ruchów transferowych w tej kwestii nie przewidujemy, bo problemy mają Arsenić i Vélez, więc bezpieczniej jest zostawić sytuację i skład liczebny drużyny taki, jaki jest - podkreśla Głowacki. To oznacza, że Wisła w kadrze ma obecnie np. trzech lewych obrońców: Pietrzaka, pozyskanego Marcina Grabowskiego i Macieja Sadloka. Tyle że ten ostatni na swojej pozycji na razie nie gra, ponieważ musi łatać dziury na środku defensywy, bo na razie do gry na tej pozycji gotowy jest tylko Marcin Wasilewski. - Nie będę ukrywał, że w tej chwili mamy deficyt środkowych defensorów. Maciek Sadlok pozostaje alternatywną, gdyż chcę być gotowy na różne ewentualności. Jest uniwersalnym graczem, bo występuje zarówno na lewej stronie, jak i w środku. Są to rozwiązania, które chcę pielęgnować - podkreśla trener Stolarczyk. Przy Reymonta mieli jeszcze nadzieje, że kłopoty na środku defensywy w jakiś sposób pomoże rozwiązać Łukasz Kędziora. 20-letni zawodnik zbierał bardzo dobre opinie w czwartoligowym Hutniku Kraków, ale Ekstraklasa to dla niego zdecydowanie za wysokie progi. W meczu z MFK Karvina spisał się bardzo słabo i Wisła po kilku dniach testów z niego zrezygnowała. Trenerowi Stolarczykowi do przygotowania defensywy na inaugurację Ekstraklasy zostały jeszcze trzy sparingi: środowy z Puszczą Niepołomice, sobotni z AS Monaco i ostatni z MSK Żylina (15 lipca). Krakowianie sezon zaczynają u siebie meczem z Arką Gdynia (21 lipca). Piotr Jawor