Na tak bliski wyjazd jak ten do Zabrza mogło pojechać nawet tysiąc kibiców Wisły. Klub zrezygnował jednak z tej opcji. Prezes Wisłocki, w rozmowie z "Dziennikiem Sport" wyjaśnił, o co chodzi.- Musimy znaleźć kogoś, kto się tym (organizacją wyjazdów) zajmie. Pytałem kilka osób, indywidualności, które mają pojęcie o tym, jak wyglądają wyjazdy i nikt nie był gotowy, by się tym zająć - tłumaczył. Zapytany o to, czy kandydaci na organizatorów wyjazdu boją się osób związanych z SKWK, Rafał Wisłocki odpowiedział: - O to trzeba byłoby zapytać ich samych. Od pięciu, sześciu osób usłyszałem odpowiedź negatywną. Nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za ten wyjazd. A teraz wszyscy krzyczą, że klub nie podjął się organizacji. My jako władze klubu fizycznie nie jesteśmy w stanie tego zorganizować. Czekam, co się wydarzy podczas pierwszego meczu u siebie. Jeśli wszystko będzie OK na meczu ze Śląskiem to możliwe, że już na mecz z Lechią uda nam się zorganizować jakąś grupę, która pojedzie do Gdańska. A może zaczniemy od Kielc, dokąd moglibyśmy pojechać specjalny pociągiem i połączyć w ten sposób duża grupę ludzi, stałych wyjazdowiczów - podkreśla Wisłocki. Dodał, że nie ma sygnałów, by SKWK chciało prowadzić na stadionie jakąkolwiek działalność. - Zarząd SKWK zmierza w kierunku tego, że ta działalność będzie wygaszana. Klub nie ma z nimi żadnej umowy, bo wszystkie obowiązujące wcześniej zostały rozwiązane. Komunikacji z nimi w tej chwili praktycznie nie ma - zapewnia Rafał Wisłocki.