Do zdarzenia doszło 24 sierpnia, po spotkaniu 1. kolejki PKO Ekstraklasy, w którym Jagiellona zremisowała z Wisłą Kraków 1-1. Po ostatnim gwizdku sędziego na murawę stadionu przy ulicy Słonecznej wtargnął kibic z dziećmi, prosząc Błaszczykowskiego o pamiątkową fotografię. Mężczyzna przez dłuższy czas nie chciał opuścić tzw. "strefy zero", w której nie powinien się znaleźć. Ostatecznie jednak służbom udało się pozbyć niechcianego gościa. W wyniku tych wydarzeń Błaszczykowski został odizolowany od drużyny. Musiał wracać do Krakowa sam, a także przejść testy na obecność koronawirusa. Jagiellonia natomiast otrzymała od Komisji Ligi karę w wysokości 15 tysięcy złotych. To jednak nie koniec całej sprawy. Policja bowiem złapała mężczyznę, który wtargnął na murawę i postawiła mu zarzuty dotyczące złamania artykułu 60. ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Czytamy w nim: "Kto w czasie trwania masowej imprezy sportowej, w tym meczu piłki nożnej, wdziera się na teren, na którym rozgrywane są zawody sportowe, albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie nie mniejszej niż 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3". Właśnie trzy lata więzienia grożą zatrzymanemu mężczyźnie. - Policyjne dochodzenie doprowadziło do zatrzymania 41-latka. Mężczyzna usłyszał zarzut wdarcia się na teren boiska podczas trwania imprezy masowej. Za to przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności - mówi młodszy aspirant Katarzyna Zarzecka w rozmowie z Polskim Radiem Białystok. Sprawa trafiła do prokuratury.