Ten mecz może pomóc zbudować Mikołaja Biegańskiego dla Wisły. 19-letni golkiper ligowy debiut w ekipie "Białej Gwiazdy" zaliczył kilka dni wcześniej w Niecieczy. Miał wówczas kilka udanych interwencji, ale nie ustrzegł się też błędów, w tym takich, które kosztowały zespół utratę gola. W tej sytuacji rozegranie takiego spotkania jak przeciwko Napoli może być dla Biegańskiego na wagę złota. Młody golkiper Wisły w starciu z renomowanym przeciwnikiem kilkakrotnie popisał się świetnymi interwencjami, m.in. broniąc rzut karny wykonywany przez Matteo Politano. Nie co dzień broni się "jedenastkę" byłemu graczowi AS Roma i Interu Mediolan. Zwłaszcza jeśli się dopiero zaliczyło przeskok z 2. ligi na poziom ekstraklasy. Biegański był żegnany po przerwie owacyjnie przez publiczność zebraną przy ul. Reymonta, bo po prostu zaliczył świetny występ. Taki mecz to będzie dla niego gigantyczny zastrzyk pewności siebie - tak niezbędnej w tym przełomowym momencie kariery. Zwiększa się pole manewru dla Adriana Guli w defensywie. Dobra wiadomość po sparingu z Napoli jest taka, że zwiększa się pole manewru trenera Guli w defensywie. W meczu towarzyskim z włoską ekipą wrócił do gry niewidziany od pół roku Adi Mehremić, który w końcu doszedł do pełnej dyspozycji po urazie stawu skokowego. A to oznacza, że trenerowi Guli dochodzi kolejny stoper do rotacji. Co więcej, szansę w starciu z renomowanym rywalem dostał też inny defensor Serafin Szota. Wydaje się, że 22-letni obrońca wraca z kolei do lepszej dyspozycji mentalnej po trudnych chwilach, jakie przeżywał na wiosnę. Nadal natomiast Wisła nie ma specjalnego pola manewru na bokach obrony. W drugiej połowie meczu z Napoli na boisku pojawili się rezerwowi boczni obrońcy - Mateja Hanouska i Konrada Gruszkowskiego zastąpili Krystian Wachowiak oraz Dawid Szot. I okazało się, że obaj wypadli dużo słabiej od podstawowych graczy na tych pozycjach, przy czym w przypadku Wachowiaka to już właściwie prawdziwa przepaść. To pewnie nie nastraja sztabu szkoleniowego Wisły zbyt optymistycznie. Nikola Kuveljić ma szansę "wygryźć" Gieorgija Żukowa z pierwszego składu. Przynajmniej na pewien czas. Wygląda na to, że Serb powoli pracuje na to, by dostać od Adriana Guli szansę dłuższego pokazania się w lidze, może nawet od pierwszej minuty. Na razie wybiegł w podstawowym składzie na spotkanie z Napoli i choć zdarzały mu się błędy czy niedokładne podania, to nie były to rażące pomyłki. A jednocześnie pokazał, że potrafi zagrać odważną, prostopadłą piłkę do przodu, przyspieszyć grę. Jego wzrost też może być oczywiście atutem przy stałych fragmentach gry. Szanse Serba na pojawienie się w ligowym meczu w podstawowym składzie stają się tym większe, że rozczarowuje ostatnio Gieorgij Żukow. Kazach zagrał słabo w Niecieczy, gdzie miał duży udział w tym, że Bruk-Bet zdobył bramkę na 2-1, bo w niebezpiecznej strefie faulował rywala. Kilka dni później w meczu z Napoli też przydarzały mu się straty, po których rywal wyprowadzał groźne kontry. Dobrze, że wrócił Felicio Brown Forbes. Być może dla budżetu Wisły Kraków lepiej byłoby, gdyby Kostarykanin wcale nie pojawiał się już w Krakowie, tylko został sprzedany. Ale ostatecznie sprawy się skomplikowały, napastnik na razie został włączony na powrót do kadry Wisły i nikt nie może na to narzekać. Z wyjątkiem pewnie - chwilowo - klubowej księgowej. Brown Forbes pokazał, że nawet po miesiącu bez gry w sparingach i bez normalnych przygotowań z drużyną, potrafi wciąż wiele dać tej drużynie. Nie wygląda jak ktoś, kto ma zaległości treningowe czy komu brakuje rytmu meczowego. Wszedł, zrobił swoje, strzelił bramkę Davidowi Ospinie i toczył pojedynki siłowe z Kalidou Koulibalym. Być może snajper z Kostaryki ostatecznie opuści Wisłę jeszcze w tym okienku transferowym, bo wciąż jest taka możliwość. Jeśli jednak zostałby w zespole, to byłoby to sportowo naprawdę korzystne rozwiązanie dla drużyny Adriana Guli. Społeczność Wisły Kraków zintegrowana nawet po latach. W środowy wieczór przy Reymonta pojawiło się wielu dawno niewidzianych gości. Nie tylko byli piłkarze czy trenerzy, nawet ci sprzed dekady, jak Robert Maaskant czy Siergiej Pareiko, a także z jeszcze dawniejszych czasów. Pojawili się też członkowie ich rodzin, odbierający wyróżnienia dla osób uhonorowanych przy okazji jubileuszu 115-lecia. Co więcej, nie zapomniano również o ważnych osobach związanych z innymi sekcjami TS Wisła, np. o byłych utytułowanych koszykarkach. Dobrze, że klub obchodzi jubileusz, uwzględniając nie tylko piłkarską sekcję, ale wszystkie elementy historii Towarzystwa Sportowego Wisła. Jeszcze lepiej byłoby, gdyby pamiętano o nich na co dzień, bo z tym bywa różnie.