Chuca znalazł się u Hyballi na cenzurowanym już dwa razy. Najpierw w meczu z Legią sprokurował rzut karny i później kilka spotkań spędził na ławce rezerwowych. Wrócił niedawno i znów podpadł szkoleniowcowi. I to tak mocno, że Hyballa ściągnął go z boiska już w 30. minucie. - Nie byłem zadowolony z jego gry. Miał mało podań i nie zmieniał strony, a to było naszym założeniem taktycznym. Inaczej to miało wyglądać - podkreślał szkoleniowiec Wisły. Drugim powodem ściągnięcia Chuki w meczu z Górnikiem była żółta kartka, którą otrzymał już w 22. minucie spotkania. Gdy emocje opadły, Hyballa w środę wezwał Chucę na spotkanie. - Rozmawiałem z nim bardzo długo. Pokazałem mu także nagrania i wyjaśniałem, dlaczego go zmieniłem. Do tego po żółtej kartce popełnił jeszcze dwa faule i obawiałem się, że grozi mu kartka czerwona. Chciałem tego uniknąć - mówił już na chłodno Hyballa. Mecz z Górnikiem był jednak tylko potwierdzeniem zarzutów, które szkoleniowiec ma do Chuki od dłuższego czasu. - To zawodnik, któremu bardzo pasuje styl gry "tiki-taka", czyli szybkie rozgrywanie piłki w przestrzeni, a potem szybkie cofanie się od tej piłki. My natomiast mamy trochę inną filozofię - chcemy grać w kierunku piłki i do piłki - analizuje Hyballa, ale dodaje, że 23-letni pomocnik ciągle jest blisko gry w pierwszym składzie. Czy Chuca znajdzie się w nim już w najbliższej kolejce? Kibice Wisły przekonają się o tym w sobotę, gdy krakowianie na wyjeździe zmierzą się z Lechią w Gdańsku (godz. 17.30, relacja w Interii). PJ