- Sport i rywalizacja zawsze były obecne w naszym domu. Poziom adrenaliny był, jest i będzie. Tego się nie da ukryć, to tkwi w naszym DNA - przyznaje Dawid w rozmowie z Interią. Nowy prezes Wisły też grał w piłkę, ale jego plany pokrzyżowała kontuzja. Później był asystentem Jerzego Brzęczka, ale zrezygnował w 2014 r., bo zaczynał opiekować się biznesem Jakuba. Bracia cały czas współpracują, wspierają się, a także... rywalizują. Już od najmłodszych lat walczyli o to, kto szybciej pobiegnie, wyżej podskoczy, zrobi coś bardziej szalonego. - Teraz czasu mamy mniej, ale jak już się spotykamy, to bardzo dużo gramy w kości - zdradza Dawid. Tą rozrywką zaraził ich wujek Jerzy Brzęczek. Obecny selekcjoner reprezentacji Polski przywiózł ją z Austrii z czasów, gdy jeszcze grał w Tirolu Insbruck czy Sturmie Graz. - U nas gra w kości to nie jest zwykła zabawa, tylko wielkie emocje, którymi żyjemy. Chęć zwycięstwa. Nie potrafimy inaczej - przyznaje nowy prezes Wisły.