Dawid Szot, Aleksander Buksa, Marcin Grabowski - te nazwiska nawet najbardziej wnikliwym kibicom Ekstraklasy niewiele mówią. Cała trójka w poniedziałek wybiegła na boisko w przegranym przez krakowian 2-3 spotkaniu z Wisłą Płock. Dla dwóch pierwszych to był debiut w seniorskiej piłce, dla Grabowskiego pierwszy mecz w podstawowej jedenastce. Szot dopiero w przyszłym tygodniu skończy 18 lat, Buksa niedawno skończył 16, Grabowski 19. urodziny będzie świętował w maju. Oprócz 36-letniego Pawła Brożka całą ławkę Wisły w ostatnim meczu tworzyła grupka młokosów. Wśród 18 piłkarzy powołanych na czwartkowy mecz z Zagłębiem Sosnowiec znajdzie się nawet Daniel Hoyo-Kowalski, który dopiero 12 lipca skończy 16 lat. I choć trener Stolarczyk już na początku pracy w Krakowie zapowiadał, że chce stawiać na młodzież, taki napływ nastolatków do składu to nie skutek długofalowej polityki, a wąskiej kadry. Kontuzje wykluczają z gry aż ośmiu piłkarzy, niepewny jest też występ Vullneta Bashy. Do tego za czerwoną kartkę z poniedziałku pauzuje Łukasz Burliga. Największy problem Stolarczyk ma z obsadą środka obrony. Doszło do tego, że akces do gry w defensywie zgłosił nawet Brożek. Szkoleniowiec Wisły będzie wybierał między postawieniem na nastolatków i przesuwaniem piłkarzy z innych pozycji. - Nasze pole manewru się zmniejsza, ale jednak jeszcze jakieś jest. To czas dla zawodników mniej doświadczonych. Każdy z doświadczonych piłkarzy kiedyś debiutował i wie, jaki to moment. Podoba mi się, jak wspierają i pomagają wprowadzać młodych zawodników na boiska Ekstraklasy - podkreśla Stolarczyk. Przez większość sezonu jedynym nastolatkiem, który miał szansę na występy w pierwszej drużynie, był Patryk Plewka. 19-latek zanotował już 16 meczów w Ekstraklasie, ale w ostatnich meczach jest tylko rezerwowym. - Gdy ja debiutowałem, wychowankowie mieli łatwiejszą drogę do wyjściowego składu. Teraz w lidze jest sporo obcokrajowców, którzy od razu są gotowi do gry, i kluby z tego korzystają. Dziś młody zawodnik musi udowodnić wartość na poziomie Ekstraklasy, już wchodząc do drużyny dać jej wartość. To trudniejsze niż kilka lat temu - uważa trener Wisły. Dziś w Krakowie droga z zespołu juniorów do pierwszej drużyny - przynajmniej na chwilę - wyraźnie się skróciła. Klimatowi dla wprowadzania młodzieży sprzyja też prezes Wisły. Rafał Wisłocki od 2015 r. zarządza klubową akademią, młodych piłkarzy z pierwszego zespołu wspiera w mediach społecznościowych. - Niewielu zawodników z marszu staje się ważnymi postaciami. Dlatego też ostatnie występy Szota i Grabowskiego były pozytywami - chwali piłkarzy Stolarczyk. W tym sezonie trener Wisły wypróbował już w lidze ośmiu piłkarzy, którzy w przyszłym sezonie będą mogli pełnić na boisku funkcję obowiązkowego młodzieżowca - piłkarzy urodzonych w 1998 r. lub młodszych. W czwartkowym meczu z Zagłębiem mogą zadebiutować kolejni. Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz i strzelcy Damian Gołąb