Wtorkowy wieczór. Sytuacja klubu wygląda coraz gorzej, gdy nagle na Twitterze zaczynają się wpisy: "Wisła nie śpi". Chwilę później wiadomo o co chodzi - kibice startują ze zbiórką na pokrycie zadłużenia wobec miasta, choć uzbieranie 4 milionów złotych (takie minimum wyznaczyli urzędnicy) wydaje się zadaniem niemal nieosiągalnym. Zbiórka trwa, manifestacja odwołana Akcja zaczęła się pod hashtagiem #ReymonTTa22 i polega na kupowaniu plakatów-cegiełek za 100 lub 200zł. Gdyby każdy kibic wydał średnio 150 zł, to na całkowitą spłatę zadłużenia (obecnie blisko 6 mln zł) potrzeba byłoby zrzutki 40 tys. fanów. Liczba nie do osiągnięcia (na mecze chodzi średnio ok. 12 tys. ludzi), ale kibice liczą, że uda się zgromadzić chociaż część kwoty. To była największa oddolna inicjatywa kibiców. Później i mniej kreatywnie do gry weszło Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków - po prostu podano numer konta, z którego pieniądze mają być przekazane na spłatę zadłużenia. Kibice na piątek planowali też manifestację pod urzędem miasta. Skrzyknęli się na Facebooku, pod wydarzeniem "Wisła nigdy nie zginie". Zainteresowanie w sieci wyraziło ponad 2 tys. osób, ale manifestacja została odwołana po tym, gdy prezydenta Krakowa Jacek Majchrowski porozumiał się z Ekstraklasą, która zobowiązała się spłacić zadłużenie Wisły. Władze milczą Zarząd klubu wstępnie przystał na to rozwiązanie, ale odpowiedź była bardzo lapidarna, raptem trzyzdaniowa i wyrażona komunikatem na stronie internetowej. W ostatnich dniach zarząd klubu zapadł się bowiem pod ziemię. Ani prezes Marzena Sarapta, ani wiceprezes Damian Dukat nie przyszli na spotkanie w Urzędzie Miasta. W sprawie stadionu wydano tylko dwa oświadczenia, a ostatnie publiczne wystąpienie zarządu miało miejsce miesiąc temu, gdy przedstawiano nowego trenera Macieja Stolarczyka. Wówczas prezes Marzena Sarapata zapewniała, że w klubie dzieje się coraz lepiej... Członkowie zarządu zniknęli także z mediów społecznościowych, gdzie wcześniej dyskutowali z kibicami. Listy od piłkarzy Z kolei jako jeden z pierwszych wsparcie kibicom Wisły przesłał były zawodnik - Marcelo. Powstał również list do prezydenta Jacka Majchorwskiego, pod którym podpisało się 10 byłych zawodników krakowian. "Stanowi on [stadion - przyp. red.] od lat 20-tych minionego wieku kolebkę Białej Gwiazdy. Zdajemy sobie sprawę, iż obiekt należy obecnie do Miasta, wiemy oczywiście o zaległościach w opłatach za korzystanie ze stadionu. Nie wyobrażamy sobie jednak sytuacji, w której piłkarze WISŁY, reprezentującej w Ekstraklasie nasze Miasto, mieliby rozgrywać swoje spotkania poza Krakowem" - napisano w liście, po którym podpisali się: Kazimierz Kmiecik, Marek Kusto, Marek Motyka, Dariusz Marzec, Arkadiusz Głowacki, Radosław Sobolewski, Paweł Brożek, Maciej Stolarczyk, Bogdan Zając, Marcin Kuźba. Teraz jednak kibice apelują między sobą, by masowo ruszyć do kas po karnety oraz bilety i w taki sposób zebrać pieniądze na zapłacenie za stadion. Nikt bowiem nie ma pewności, że w kasie klubu znajdą się środki na zapłacenie choćby za organizację jednego meczu przy Reymonta (ma to kosztować ok. 130 tys. zł). Fani apelują również do zarządu, by stanął przed opinią publiczną i wyjaśnił, w jakiej obecnie sytuacji znajduje się Wisła. Piotr Jawor