Kuba zerwał więzadła 2 września podczas treningu. - Na gierce treningowej byłem w jednej drużynie z Kubą. Gdy upadał, wiedziałem, że jest nie za przyjemnie i nie będzie z tego nic dobrego. Szkoda, że w końcówce tak pięknej kariery takie coś mu się przytrafiło - opowiadał Sadlok. "Błaszczu", pomimo ciężkiego urazu, towarzyszył drużynie przy okazji meczu z Lechią Gdańsk, zremisowanego 2-2. - Podziękował za koszulki z napisem "Kuba, jesteśmy z Tobą!", które zostały przygotowane na ten mecz. Czekamy na niego, bo jest liderem w zespole, kapitanem i wielu młodych bierze z niego przykład - dodał "Sadi". Czy Błaszczykowski pokona kolejne w jego życiu przeciwności losu? - Fajnie będzie, jak się Kubie uda wrócić do gry. Nieraz pokazał, że potrafi wstać z kolan. I wierzę, jestem pewien, że tym razem też mu się to uda - trzyma kciuki za kolegę z szatni Maciej Sadlok. Na razie Błaszczykowski leczy uraz zachowawczo, pod kierunkiem Filipa Pięty. Gdy z kontuzjowanej nogi zejdzie wysięk, wykonane zostaną powtórne badania, które zdecydują o tym, czy konieczna będzie operacja. Na dziś obowiązuje wersja leczenia bez zabiegu. Możliwa dzięki temu, że Błaszczykowski ma świetnie rozbudowane mięśnie dwugłowe i czworogłowe.Powrót do gry po tego typu urazie zajmuje od pięciu do siedmiu miesięcy. MiBi