Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcyPeter Hyballa po ośmiu dniach pracy postawił pierwszą pieczęć na grze Wisły Kraków. Jego podopieczni od pierwszych minut dają z siebie wszystko, atakują przeciwnika na całym boisku. Bez zastanawiania się czy sił wystarczy na drugą połowę. W tym meczu, podobnie jak w derbach, nie wystarczyło. - Trzeba przyznać, że Wisła dobrze zakładała pressing i blokowała nam rozgrywanie akcji - doceniał postawę "Białej Gwiazdy" stoper Legii Mateusz Wieteska. Powiew niemieckiej myśli szkoleniowej posłużył niemal wszystkim wiślakom. Biegowo lepiej się prezentowali zarówno Felicio Brown-Forbes, jak i Gieorgij Żukow, który przypominał siebie samego sprzed pandemii, gdy przebojem wdarł się do PKO Ekstraklasy. Dość podkreślić, że w I połowie wiślacy pokonali aż o cztery kilometry więcej niż rywal (58.95 - 54.91 km). To właśnie Żukow zaczarował legionistów na lewym skrzydle, by dośrodkować w pole karne. Yaw Yeobah "skleił" trudną do przyjęcia piłkę i kopnięciem w prawy róg pozbawił złudzeń Artura Boruca, że tę piłkę uda się dosięgnąć. Co ciekawe, Żukow nie tylko asystował, ale popisał się odbiorem piłki na połowie rywala i to zainicjowało bramkową akcję. Dorobek strzelecki "Białej Gwiazdy" mógł bardziej okazały po pierwszych 45 minutach. Prostopadłe podanie Adiego Mehremicia i duża bezradność Wieteski z Arturem Jędrzejczykiem spowodowały, że sam przed Borucem znalazł się Felicio Brown-Forbes. Zdołał trącić piłkę obok słynnego golkipera, ale po zderzeniu z nim stracił równowagę i nie zdołał spić śmietanki, czytaj: wbić piłki do pustej siatki. Tuż po przerwie Chuca, która zastąpił Michała Maka, odebrał piłkę Andre Martinsowi tuż przed polem karnym gości. Nie wykorzystał tego jednak Brown-Forbes, który huknął minimalnie obok lewego słupka. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij Pierwszą dobrą okazję Legia stworzyła w 52.min: Josip Juranović dośrodkował na głowę Pawła Wszołka, jednak ten zagłówkował akurat tam, gdzie stał Mateusz Lis. Ekipa Czesława Michniewicza po godzinie włączyła wyższe obroty. Dziwnie się to zbiegło z tym, że wiślakom zaczynało brakować paliwa. W 65. min główkował Jędrzejczyk i piłka zmierzała do siatki, jednak dobił ją jeszcze będący na spalonym Wieteska. "Biała Gwiazda" zdobyła się na jeszcze jeden przebłysk. Mehremić 60-metrowym podaniem wypuścił do ataku Brown-Forbesa, który niczym lepiej jeżdżący na łyżwach hokeista objechał Wieteskę, by przegrać pojedynek z Borucem! Za moment Kostarykanin mógł skompletować hat-tricka. Po podaniu Yeboaha był w idealnej sytuacji, ale posłał "bombę" prosto w Boruca, więc ten odbił piłkę! To się zemściło szybko na krakowianach. Jeszcze w 76. min Filip Mladenović z rzutu wolnego, z 17 m przestrzelił. Stały fragment gry został podyktowany za zagranie ręką Michala Frydrycha, który dostał żółtą kartkę, co eliminuje go z wyjazdowego spotkania z Lechem. Pięć minut później Chuca, w zupełnie niegoroźnej sytuacji, ostemplował piętę Luquinhasa i sędzia od razu podyktował rzut karny, zresztą całkiem słusznie. Z 11 m Tomasz Pekhart kopnął w lewy róg i chociaż Mateusz Lis wyczuł jego intencje, nie zdołał obronić. Legia w końcówce zachowała się jak rasowy bokser - zadała drugi, nokautujący cios. Po dośrodkowaniu Josipa Juranovicia Pekhart najwyżej wyskoczył na piątym metrze i zagłówkował do siatki. Lis był bez szans. Czesław Michniewicz i jego załoga wyskoczyli w górę z radości. Fatalna passa wiślaków na własnym stadionie trwa. W tym sezonie zdołali pokonać tylko Podbeskidzie. Legia pozostaje niepokonana od 19 września, gdy sposób na nią znalazł Górnik. 13. kolejka PKO Ekstraklasy: Wisła Kraków - Legia Warszawa 1-2 (1-0) Bramki: 1-0 Yaw Yeboah (12. Z podania Żukowa), 1-1 Tomasz Pekhart (81. Z karnego po fauli Chuki na Luquinhasie), 1-2 Tomasz Pekhart (89. Głową z podania Juranovicia). Wisła: Lis - Szot, Frydrych, Mehremić, Sadlok - Yeboah, Żukow, Plewka, Savić, Mak (46. Chuca)- Brown-Forbes (82. Abramowicz). Legia: Boruc - Juranović, Wieteska, Jędrzejczyk, Mladenović - Wszołek (59. Skibicki), Slisz, Luquinhas, Martins, Valencia (69. Cholewiak) - Pekhart. Sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka. Żółta kartka: Mak (41. Za faul na Pekharcie), Frydrych (74. Za zagranie ręką), Chuca (79. Za faul na Luquinhasie), Sadlok (89. Faul za Skibickim) oraz Martins (63. Za faul na Yeboahu). Michał Białoński, Piotr Jawor, Kraków